Kolejnym naszym rozmówcą jest Mateusz Wojs, trener zespołu U-13.

Jakie umiejętności są potrzebne do pracy z młodymi piłkarzami?

– Wydaje mi się, że równie ważne co przygotowanie merytoryczne i warsztat, znaczenie mają
tutaj kompetencje miękkie. Osobę pracującą w piłce dziecięcej powinna cechować takie
umiejętności psychospołeczne, które pozwolą dotrzeć do dziecka, zrozumieć jego punkt
widzenia, krótko mówiąc wznieść się na poziom dziecka. Bezwzględnie należy tu odłożyć na
bok własne ego i spokojnie krok po kroku pozwolić dzieciom realizować założone przez nie
cele.

W jaki sposób utrzymuje Pan dyscyplinę na sesjach treningowych i jak pan
motywuje swoich podopiecznych?

– Bardzo ważne jest, by wspólnie z zespołem ustalić zasady współpracy. Staramy się razem z
Irkiem (trener Ireneusz Kwok), by każdy z naszych zawodników funkcjonował w myśl
zasady „Twój rozwój, nie mój”.
Krótko mówiąc, tak by zawodnik miał świadomość tego, że to on sam ma największy wpływ
na swój postęp i od jego własnego zaangażowania zależy czy uda mu się spełnić swoje
marzenie o piłkarskiej karierze.

Jak trener podsumuje poczynania zespołu u13 w minionym sezonie?

– Miniony sezon był drugim i zarazem ostatnim, w którym razem z Irkiem
pracowaliśmy z zespołem rocznika 2011. Sam sezon nie był łatwy, w szczególności runda
wiosenna, gdzie przeciwnicy wysoko stawiali poprzeczkę. Najważniejsze jednak było nie
poddać się jakiejś zewnętrznej presji i cierpliwie wierzyć w proces. Chłopcy w tym czasie
zrobili bardzo duży postęp, nie tylko stricte piłkarski, ale i mentalny. Udźwignęli temat w
trudnym momencie, dlatego z dużą satysfakcją mogli świętować zrealizowany przez siebie
cel. W przerwie między rozgrywkami dużo uwagi, ze względu na zbliżający się okres
naborowy do piłki jedenastoosobowej, poświęciliśmy na testy wyróżniających się
zawodników z całego województwa. Dzięki temu na wiosenne nabory zgłosiła się rekordowa
liczba zawodników, a sam zespół znacząco się wzmocnił przed zbliżającymi się
rozgrywkami.

Czy w minionym sezonie byli pod Pana opieką zawodnicy, którzy już w wieku 12/13
lat rokują na piłkarza klasy światowej?

– Wskazywanie konkretnych 13- letnich zawodników, którzy mają największe szanse na
światową karierę jest w tym momencie pozbawione sensu. To totalne wróżenie z fusów.
Amerykański supertalent Freddy Adu w wieku 15 lat podpisywał profesjonalne kontrakty
reklamowe, a po zderzeniu z piłką seniorską nie zaistniał praktycznie w ogóle. Tymczasem
nasz Robert Lewandowski przed ukończeniem 20 roku życia nie zagrał w żadnej
reprezentacji młodzieżowej, a stał się ikoną nie tylko Polskiej, ale i światowej piłki. W naszym
zespole wielu chłopców wykazuje spory talent, a umiejętnościami nie ustępują wielu
zawodnikom z całej Polski, ale do zrobienia kariery sam talent nie wystarcza.

Czy w takim razie trudno jest mieć dobre oko do wyłapywania utalentowanych
zawodników?

– Czasami zawodnik, ma w sobie coś takiego co sprawia, że po prostu z przyjemnością
obserwuje się jak gra w piłkę. Ważne by miał coś, co wyróżnia go z tłumu. Jakąś cechę:
motoryczną, techniczną, mentalną, która pozwala mu zmieniać oblicze swojego zespołu.

Jak ważną rolę dla Pana stanowią zwycięstwa i porażki swojej drużyny?

– Przede wszystkim zwycięstwa i porażki są nieodłącznym elementem sportu. Zarówno jedne,
jak i drugie mogą nas wiele nauczyć, ale też mogą wpływać na motywację zawodników. Dla
mnie każdy kolejny mecz jest elementem procesu, w którym jako zespół funkcjonujemy. Nie
sam wynik ma być celem, a efektem pracy, którą na co dzień wykonujemy. Oczywiście w
jakiś sposób weryfikują naszą wspólną pracę, ale zdarza się, że po przegranym meczu
odczuwam znacznie większą satysfakcję ze względu na grę zespołu niż po wygranym
meczu, w którym chłopcy zagrali poniżej swoich możliwości. Tym między innymi różni się
piłka dziecięca od seniorskiej, gdzie wynik jest już faktycznie celem samym w sobie.

Czy uważa Pan, że rodzice nakładają zbyt dużą presję dzieciom z uwagi na
wyniki i tabele?

– Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdy
rodzice już teraz widzą w swoich pociechach potencjalne gwiazdy światowego futbolu i w
związku z tym wywierają na nich nadmierną presję, co w dłuższej perspektywie oznacza
szybkie wypalenie się dziecka i ogólne zniechęcenie do piłki nożnej. Wielu rodziców potrafi
jednak zachować odpowiedni dystans. Zaufać nam jako trenerom i pozwolić dzieciom
cieszyć się grą w piłkę. Uważam, że takie podejście pozwala dziecku na większą swobodę.
Ono samo powinno stawiać sobie cele i je realizować bez oceniania przez innych. To
pozwala wyzwolić u nich wewnętrzną refleksję, która w dłuższej perspektywie przyniesie
owoce.

Jakim trenerem jest i chce być Mateusz Wojs?

– Ciężko jest oceniać samego siebie. Wydaje mi się, że przede wszystkim jestem trenerem
otwartym. Otwartym na inne spojrzenie, dyskusje, ale też po prostu na ludzi. To co robię
sprawia, mi ogromną radość i satysfakcję i nie chciałbym tego nigdy stracić. Zależy mi, by w
przyszłości jeszcze bardziej pomagać zawodnikom stawać się coraz lepszymi, potrafić
budować ich pewność siebie i motywować do jeszcze bardziej wytężonej pracy.

Dziękuję za wywiad i pozdrawiam wszystkich fanów Niebiesko-Czerwonych