Sobotnie spotkanie przeciwko Legionovii Legionowo, będzie dla Marcina Wodeckiego szczególnym wydarzeniem. Jeszcze w 2016 r. reprezentował barwy naszego najbliższego przeciwnika w barwach, którego zdobył aż 7. goli! W jaki sposób nasz piłkarz przygotowuje się do meczu przeciwko byłym kolegom z boiska oraz na czym polega „pszczółka dance”, opowiada podczas rozmowy z nami.

Odra Opole: – Emocje po meczu w Wejherowie już opadły?
Marcin Wodecki: – Jest na pewno niedosyt po tym meczu, ponieważ mogliśmy tam zwyciężyć. Były przecież ku temu doskonałe sytuacje. Niestety Gryf wykorzystał swoją okazję i mecz wygrał. Taka jest piłka nożna. Trzeba podnieść głowę do góry. Uważam, że każdy z nas już jakieś wnioski wyciągnął i tym samym zapominamy o Wejherowie. Teraz liczy się najbliższy mecz.

OO: – Szkoda straconych punktów i niewykorzystanych sytuacji, których nie zabrakło z Waszej strony. Ty również miałeś okazję do zdobycia gola z rzutu wolnego.
MW: – Tak jak już wspomniałem, były sytuacje w pierwszej połowie jak i w drugiej części meczu. Ja sam miałem doskonałą okazję, ale niestety odrobinę zabrakło szczęścia, aby piłka wpadła do siatki. Sądzę, że w następnym meczu wykorzystamy sytuacje, które nam się nadarzą i wygramy kolejny mecz. Wiadomo, że punkty są dla nas niezwykle istotne. Straciliśmy 3. oczka, ale w dalszym ciągu jesteśmy liderem.

OO: – Przed Wami kolejny trudny pojedynek z Legionovią Legionowo. Będzie to dla Ciebie szczególne spotkanie. Zagrasz przeciwko swoim niedawnym kolegom. Jak podchodzisz do tej rywalizacji?
MW: – W sobotę spotkam kolegów z byłej drużyny. Będzie zapewne bardzo miło, ale tylko poza boiskiem. Na murawie już tak nie będzie (uśmiech). Do meczu podchodzę tak jak do każdego innego. Nie ma sentymentów. My mamy swój cel, którym jest awans, zatem zrobię wszystko, aby Odra zwyciężyła.

OO: – W przypadku gdyby udało Ci się zdobyć gola, zapiszesz się w historii obu klubów jako piłkarz, który w jednym sezonie strzelał bramki dla jednej i drugiej ekipy w spotkaniach między nimi. Ewentualną bramkę będziesz jakoś specjalnie celebrował czy zrezygnujesz z okazania radości?
MW: – W tej sytuacji nie mam zatem wyjścia i zapiszę się jako pierwszy piłkarz w historii (uśmiech). Czy będę się cieszył? Raczej nie, trzeba okazać szacunek dla kolegów (uśmiech).

OO: – Na koniec powiedz coś więcej o tańcu “pszczółka dance”, który wykonałeś po zdobyciu gola w spotkaniu z Bełchatowem. To autorski pomysł?
MW: – W naszej szatni zawsze jest wesoło. Zaczynam tańczyć przy różnych piosenkach i powiedziałem sobie, że jak strzelę bramkę, to może coś spróbuję…zatańczyć na murawie, a koledzy mają mnie wspierać (uśmiech). Oczywiście mój taniec jest całkowicie wymyślony, taki śmieszny jak mój pseudonim – „pszczółka”, czyli zawsze wesoły i uśmiechnięty – zakończył tradycyjnym uśmiechem napastnik Odry.

Rozmawiał: Sebastian Bergiel[foto-wlasne]