Przewaga Odry była w tym meczu bardzo wyraźna, goście dzielnie i długo się bronili, ale na niewiele im się to zdało.

Gola, który odczarował remis i całe spotkanie, zdobył w 68 minucie Mateusz Gancarczyk, posyłając piłkę tuż przy słupku, a Odra w tym momencie wróciła na fotel lidera, na którym przez kilka chwil przebywał Raków, gdyż jego spotkanie z Radomiakiem odbywało się pół godziny wcześniej.

Bramkę, która upewniła licznie zgromadzoną publiczność, że w tym spotkaniu o żadnej niespodziance nie może być mowy, ustrzelił natomiast Mateusz Marzec dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry, a Daniel Kajzer, bramkarz gości, mimo, że po silnym strzale “Mateo” zdołał musnąć piłkę, musiał po raz drugi wyjmować ją z siatki!

Kajzer był dzisiaj najjaśniejszym punktem drużyny ROW-u i głównie jego wysokiej dyspozycji i szczęściu „Zielono-Czarni” mogą zawdzięczać skuteczną obronę remisu przez długie minuty.

Pierwsza połowa i niewielki fragment drugiej odsłony, to także bardzo skoncentrowana gra ROW-u w obronie, ale pod naporem „Niebiesko-Czerwonych” – którzy, co należy mocno podkreślić, grają bardzo dobry i widowiskowy futbol, a co najważniejsze, robią to z wielkim zaangażowaniem – szyki defensywne gości zostały skutecznie rozmontowane!

Najbliżej znalezienia drogi do bramki Tobiasza Weinzettela był znany z gry w Odrze Marek Gładkowski, było to w 65 minucie, ale po jego strzale piłka przemknęła tuż przy słupku i zamiast prowadzenia, po dwóch minutach ROW już przegrywał.

Spirala dopingu nakręcała się z każdą chwilą i tak też grali dzisiaj chłopcy z Oleskiej. Każda kolejna akcja, mimo, że nie kończyła się zdobyciem bramki, była tylko zapowiedzią kolejnego ataku… aż do skutku!

Oprócz goli mecz obfitował w dziesiątki dogodnych okazji dla gospodarzy, zarówno ze stałych fragmentów gry, jak i z akcji, a niezliczoną ilością groźnych dośrodkowań i strzałów z dystansu, można by obdzielić dwa całkiem ciekawe spotkania. Odra praktycznie nie miała słabych punktów, mimo, że w podstawowym składzie zabrakło takich filarów drużyny jak Peroński, czy Bodzioch, a zmiennicy, którzy weszli do gry “na podmęczonego” rywala, skutecznie dokończyli dzieło rozpoczęte przez wyjściową jedenastkę.

Tym razem, ze wzglądu na prace remontowe prowadzone w budynku klubowym, po meczu nie było konferencji prasowej, więc wyjątkowo za komentarz niech posłuży euforyczna wypowiedź jednego z opolskich kibiców: „Odra rewolucjonizuje grę w piłkę nożną, dodaje jej blasku, techniki… estetyki”! Czy jutro, gdy opadną pozytywne emocje, podtrzyma to co mówił tuż po meczu? Pewnie tak, bo to prawda!