– Chciałem opuścić Słowację. Podpytałem kilku kolegów o Polskę. Otrzymywałem wyłącznie pozytywne odpowiedzi. Jestem szczęśliwy, że podpisałem kontrakt i teraz mogę się już skupić tylko na grze – mówi 25-letni boczny pomocnik zza południowej granicy.

Decyzja o opuszczeniu Słowacji i przyjeździe do Polski była dla ciebie trudna?
– No właśnie nie. Chciałem opuścić Słowację. Nasza liga ma problemy, głównie finansowe. A Polska jest dużym krajem. Ekstraklasa czy pierwsza liga to bardzo dobre, jakościowe rozgrywki.

Miałeś z kim pogadać o polskiej lidze?
– Jasne, że podpytywałem. I otrzymywałem wyłącznie pozytywne odpowiedzi! Kilku moich kumpli grało albo nadal gra w Polsce. Dobrivoj Rusov, Martin Mikovič, Jan Vlasko, Peter Mazan, Boris Godál, Jozef Dolný… Mógłbym tak wymieniać.

I co ciekawego mówili?
– Nie zaskoczę – powiedzieli mi, że kluby są bardzo profesjonalne. Polski futbol jest w dobrej kondycji, na stadiony chodzi mnóstwo kibiców. U nas, na Słowacji, na trybunach jest zwykle garstka widzów. Usłyszałem, że w polskiej lidze gra się ciężko, twardo, ale jest w tym też sporo jakości.

Trener Mirosław Smyła mówi, że szukałeś stabilizacji, bo kluby, w których grałeś, miały kłopoty. 2017 rok faktycznie był dla ciebie trudny?
– To prawda. Mój były klub (MFK Lokomotiva Zvolen – dop. red.) borykał się z problemami finansowymi. Występowałem we wszystkich meczach, ale nie otrzymywałem pensji. Żyłem nadzieją, że jeśli będę grał dobrze, zimą zmienię klub na lepszy. Nawet nie pójdę teraz w sprawie moich pieniędzy do sądu, bo… nie podpisywałem tam właściwie kontraktu, a grałem na nieco innych zasadach.

Jak to?
– Niektóre kluby na Słowacji właśnie tak funkcjonują. Nie podpisują z zawodnikami kontraktów. To jest problem.

I dlatego uznałeś, że trzeba wyjechać i poszukać szczęścia w Polsce?
– To nawet nie był mój pomysł. Mój agent zadzwonił do mnie w grudniu, że mogę przyjechać na kilkudniowe testy do Opola. Odpowiedziałem od razu, że tak, chcę z tego skorzystać. Jeśli Odra zrezygnowałaby ze mnie, musiałbym szukać czegoś następnego, bo nie miałem żadnych innych ofert.

No to po sparingu ze Ślęzą Wrocław, kiedy zdobyłeś dwie bramki i wywalczyłeś rzut karny, pewnie odetchnąłeś z ulgą?
– Na pewno była radość. Strzeliłem dwa gole, a drużyna wygrała. Fajnie, ale ważny będzie każdy kolejny mecz. W każdym muszę prezentować to, co potrafię. Cieszę się o tyle, że spodziewałem się, że w środę będę jeszcze testowany. Teraz jestem szczęśliwy, bo mogę już skoncentrować się tylko na grze.

Jesteś zadowolony z tego, jak przebiega twoja kariera?
– Zaczynałem w Spartaku Trnava. Przeszedłem szczeble od juniora – aż do pierwszej drużyny. W barwach Spartaka grałem w naszej ekstraklasie i Lidze Europy. Te mecze były najlepsze, wspominam je najmilej. Pełne stadiony, wielka motywacja. Potem byłem już wypożyczany do innych klubów.

No właśnie – dlaczego? Nie byłeś na tyle dobry, by regularnie grać w Trnavie, czyli czołowym słowackim klubie?
– Problemów było więcej. Wiele razy zmieniał się trener, nie grałem za wielu meczów, do tego dochodziły też – znów do tego wracamy – kłopoty z finansami. Ale to już za mną. Patrzę przed siebie. Skoro jednak pytasz, czy jestem usatysfakcjonowany moją karierą, to odpowiadam stanowczo: nie, nie jestem. Chcę się rozwijać. Zresztą, chyba tylko Ronaldo i Messi mogą być w pełni usatysfakcjonowani (śmiech).

Tak zapytałem, bo trochę pograłeś w juniorskich reprezentacjach Słowacji. Czyli mogłeś liczyć na coś więcej.
– Byłem powoływany do kadry począwszy od U-16 aż do U-19. Nie wiem, czemu potem się to zatrzymało. Trzeba też powiedzieć jasno, że gdy byłem 18- czy 19-latkiem, nie grałem w każdym meczu. Wiele razy siadałem na ławce. A nawet gdy były okresy, kiedy wystawiano mnie w reprezentacji regularniej, to nie poszła za tym ani jedna propozycja z zagranicznego klubu.

Trenujesz z Odrą już ponad tydzień. I jak ma się to, co widzisz, do drugiej ligi słowackiej?
– Spokojnie, jestem tu krótki czas. Myślę jednak, że Odra prezentuje wyższy poziom niż mój poprzedni klub. Zarówno pod względem taktycznym, jak i po prostu samą jakością indywidualną zawodników.

Duże wyzwanie przed tobą? Silniejszy zespół, nowy kraj?
– Zdecydowanie. Jestem podekscytowany!

Rodak Martin Baran wziął pod swoje skrzydła?
– Spotkałem go pierwszy raz tu, w Opolu. Nie znaliśmy się wcześniej. Martin dobrze mówi po polsku, a ja jeszcze nie wszystko rozumiem, dlatego trochę mi pomaga. Na przykład przy szukaniu mieszkania.

Ale w Opolu, a nie Dubaju, jak masz podane na swoim facebooku?
(śmiech). Póki co ciągle szukam w Opolu, bo chcę czegoś małego!

Zamieszkasz sam? Czy ściągasz do Opola rodzinę?
– Na razie jestem sam. Mam dziewczynę, która pracuje na co dzień w Trnavie, ale będzie do mnie przyjeżdżać.

Kibiców pewnie ciekawi, jaki jesteś prywatnie. Powiesz coś o sobie?
– Nic specjalnego. Lubię grać na PlayStation. Wolny czas nieraz mija mi na… spaniu i oglądaniu filmów. Raczej leniwy chłopak ze mnie (śmiech). Ale jeśli pytasz o hobby, to muszę wspomnieć o podróżowaniu. To naprawdę lubię. Bardzo podoba mi się Izrael, zainteresował mnie dotąd najbardziej. Inni ludzie, inna kultura, inna religia… Bardzo chciałbym też kiedyś polecieć do USA. Zobaczyć mecze NHL, NBA, MLB (baseball – dop. red.) i NFL (futbol amerykański – dop. red.).

To cele podróżnicze znamy. A piłkarskie? Na wiosnę?
– Klarowne: zagrać w jak największej liczbie meczów i awansować z Odrą do ekstraklasy!

I obiecujesz, że następnym razem pogadamy już nie po angielsku, a polsku?
– Zgoda. Dziękuję!



Tomáš MIKINIČ
urodzony: 22.11.1992
pozycja na boisku: boczny pomocnik
kluby: Spartak Trnava (do 2013), SK Slovan Varnsdorf (Czechy, 2013-14), Spartak (2014), FC ViOn Zlate Moravce (2014-15), Spartak (2015), FO ŽP Šport Podbrezová (2015), ŠKF Sereď (2016-17), MFK Lokomotíva Zvolen (2017), Odra Opole (2018 – ?)
w ekstraklasie słowackiej: 54 mecze/2 gole
w II lidze słowackiej: 43/8
w I lidze czeskiej: 27/5
w juniorskich rep. Słowacji: 18/3
w el. Ligi Europy: 8/2

foto: Ślęza Wrocław, archiwum własne