Kilka słów od Szymona Skrzypczaka, jednego z bohaterów dzisiejszego zwycięstwa nad Wartą Poznań.

Odra Opole: – Pokonaliście dziś Wartę w pełni zasłużenie. Przez większość spotkania kontrolowaliście grę. Wyrównująca bramka dla gospodarzy podziałała na Was jak płachta na byka?
Szymon Skrzypczak: – W przerwie meczu w szatni powiedzieliśmy sobie kilka słów i wychodząc z szatni nie mieliśmy zamiaru cofnąć się oraz bronić wyniku. Chcieliśmy dążyć do strzelenia kolejnej bramki. I tak też było. Mimo tego, że Warta zdołała wyrównać my dalej konsekwentnie graliśmy swoje i dlatego wywozimy 3. punkty z Poznania.

OO: – Zdobyłeś pierwszego oficjalnego gola w barwach Odry. Twoje trafienie nie byłoby jednak możliwe gdyby nie kapitalna asysta Tomka Wepy.
SS: – W pierwszym meczu na Oleskiej byłem blisko strzelenia bramki, lecz piłka wyładowała na poprzeczce. Tym razem już wykorzystałem idealne podanie Tomka i piłka wylądowała w bramce. Napastnicy żyją z takich podań.

OO: – W dzisiejszym spotkaniu kilkakrotnie faulowałeś piłkarzy gospodarzy, ale upiekło Ci się. Arbiter nie ukarał Cię na szczęście żółtym kartonikiem. Czy założeniem trenera była agresywna gra napastników?
SS: – Nie ukarał, bo pewnie arbiter miał sam wątpliwości co do niektórych decyzji. Moim zdaniem była to twarda gra bark w bark i niektóre gwizdki sędziego zaskakiwały mnie i resztę zespołu, włącznie ze sztabem trenerskim…ale faktycznie trener wymaga ode mnie bym rozbijał defensywę przeciwnika.

[rozmawial-sebastian]

/ Fot. Roger Gorączniak – www.wartapoznansa.pl