Gol Ivana Martina Gomeza znów dał Niebiesko-Czerwonym sygnał do odrabiania strat. W odróżnieniu jednak od wyprawy do Katowic, tym razem okazał się jedynie honorowym. Z Warmii wróciliśmy na tarczy.

Odra nie zepsuła gospodarzom małego święta. Po dziewięciu wyjazdach – i pięciu porażkach z rzędu – Stomil wreszcie doczekał się powrotu na własny stadion. Odświeżony; z nową, wymienioną za miliony złotych murawą, wyposażoną już w system podgrzewania. Premiera na niej okazała się radosna dla gospodarzy, którzy opuścili strefę spadkową i udowodnili, że z Niebiesko-Czerwonymi gra im się dobrze. W poprzednim sezonie kończyliśmy na tarczy oba spotkania z „Dumą Warmii”…

Po pierwszej połowie, podobnie jak w środę w Katowicach, przegrywaliśmy różnicą dwóch goli. Na listę strzelców jako pierwszy wpisał się w 18. minucie Grzegorz Lech, przerzucając piłkę nad Tobiaszem Weinzettelem. Drugi cios otrzymaliśmy tuż przed przerwą. W 43. minucie Marcin Stromecki trafił do naszej bramki uderzeniem zza pola karnego. Było to bolesne tym bardziej, że raptem kilkadziesiąt sekund wcześniej byliśmy bardzo bliscy wyrównania. Po rzucie rożnym najpierw próbował Paweł Baranowski (sprowadzony do Opola właśnie z Olsztyna), a następnie – Patryk Janasik. Miejscowych uratował jednak słupek. Wcześniej konstrukcję bramki obiliśmy jeszcze przy stanie 0:0, gdy z rzutu wolnego przymierzył Krzysztof Janus, a piłka odbiła się od poprzeczki.

O ile w drugiej połowie meczu w Katowicach szybko wzięliśmy się do odrabiania dwubramkowej straty, o tyle na Warmii przychodziło to ze znacznie większym trudem. Gospodarze szybko po przerwie mogli zamknąć ten mecz trzecim golem. Weinzettel obronił jednak strzał oddany głową przez Miłosza Trojaka, a w 54. minucie obok naszej bramki uderzył Lech.

Trener Mariusz Rumak szukał ratunku w zmianach. Gdy wykorzystał już ich limit, doczekaliśmy się bramki kontaktowej. Z bliska do siatki trafił Ivan Martin Gomez. Na tym jednak analogie do starcia z „Gieksą” się kończą. W środę gol Hiszpana był zapowiedzią szybkiego doprowadzenia do remisu, tym razem na więcej nie było już nas stać i ponieśliśmy pierwszą we wrześniu porażkę.

Już we wtorek Odra zagra w Chorzowie z drugoligowym Ruchem w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. Ligowe emocje z kolei – za tydzień, w sobotę, kiedy to bardzo wczesnym popołudniem podejmiemy beniaminka – Garbarnię Kraków.

Protokół meczowy
11. kolejka Fortuna 1 Ligi
sobota, 22 września, godz. 19:00, stadion OSiR w Olsztynie

Stomil Olsztyn – Odra Opole 2:1 (2:0)
1:0 – Lech, 17 min
2:0 – Stromecki 43 min
2:1 – Martin Gomez, 79 min

Sędziował Tomasz Marciniak (Płock).

Stomil Olsztyn: Skiba – Kuban, Wełnicki, Jarosz, Bucholc – Trojak, Stromecki – Kun (89. Dziemidowicz), Piotr Głowacki, Lech – Góral.
Trener Kamil KIEREŚ.

Odra Opole: Weinzettel – Janasik, Baranowski, Szota, Dudu Paraiba – Habusta (67. Czyżycki), Moder (76. Skrzypczak) – Janus, Niziołek, Rybicki (69. Mikinicz) – Martin Gomez.
Rezerwowi: Szromnik, Kowalski, Brusiło, Bonecki.
Trener Mariusz RUMAK.

Żółte kartki: Piotr Głowacki, Trojak – Baranowski, Czyżycki.

foto: Paweł Piekutowski / Stomil Olsztyn