Dwa gole Szymona Skrzypczaka nie wystarczyły. Nasza drużyna prowadziła 2:0, grała w liczebnej przewadze, a mimo to nie doczekaliśmy się pierwszego wiosną zwycięstwa.
Co tu mądrego napisać, skoro w takich chwilach wszystkiego się odechciewa… Jeszcze w 83. minucie prowadziliśmy 2:0, graliśmy 11 na 10, ale korzystnego wyniku nie dowieźliśmy do końca i licznik meczów bez zwycięstwa pokazuje już cyfrę 8. W innych okolicznościach punkt przywieziony z Mielca pewnie przyjęlibyśmy z satysfakcją, ale teraz chcemy ten mecz po prostu jak najszybciej wyrzucić z głowy. Mimo że – patrząc obiektywnie – był świetną reklamą rozgrywek Nice 1 Ligi.
Od 27. minuty – po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce dla Leandro – byliśmy w liczebnej przewadze. Szansa na pierwszą w 2018 roku wygraną została zwietrzona. W 68. minucie doczekaliśmy się rzutu karnego. Sędzia uznał, że Martin Dobrotka sfaulował Rafała Brusiłę, pociągając go za rękę i powodując tym samym upadek „Rafki”. Na trybunach rozpoczął się festiwal pozdrowień dla sędziego, który trwał aż do końcowego gwizdka. – Arbitrzy popełnili więcej błędów niż my. Zostaliśmy oszukani – rzucił przed kamerami Polsatu Sport pomocnik Stali Michał Janota.
Karnego na gola z zimną krwią zamienił Szymon Skrzypczak. „Skrzypa” posłał piłkę do siatki podcinką a la Antonin Panenka. I nie było to jego ostatnie słowo. W 81. minucie nasz napastnik z bliska dopełnił formalności po kontrze i świetnej akcji wprowadzonego z ławki Tomasa Mikinicza. Słowak, który dał świetną zmianę, minął Bartosza Nowaka i dograł wzdłuż bramki prosto na nogę Skrzypczaka. Niedaleko do końca meczu, liczebna przewaga, prowadzenie różnicą dwóch goli… Trudno było przypuszczać, że nie sięgniemy po trzy punkty.
A jednak stał się dramat. Już w 84. minucie Mateusz Bodzioch zahaczył w „szesnastce” Maksymiliana Banaszewskiego. Z „wapna” szans Mateuszowi Kuchcie nie dał Bartosz Nowak, który w tym sezonie dał się już we znaki naszej drużynie, jesienią grając w barwach Ruchu Chorzów. Stal mimo osłabienia grała z pasją, nacierała, zostawiając przy tym dużo miejsca na swojej połowie. Nie udało się jednak jakąś kontrą „zamknąć” tego spotkania trzecim golem.
Do remisu w czwartej minucie doliczonego czasu gry doprowadził Michał Janota. Piłkę przed polem karnym stracił Marcin Wodecki, a pomocnik Stali popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu. To nie był koniec tego szalonego meczu, bo mielczanie mieli jeszcze rzut rożny i musieliśmy bronić tego punktu, który smakuje jak porażka. Ech… Za tydzień, o tej samej piątkowej porze – również w asyście telewizyjnych kamer – podejmiemy Chrobrego Głogów. To będzie trudny tydzień, stojący pod znakiem trawienia niesamowitych zdarzeń z Podkarpacia.
Protokół meczowy
27. kolejka Nice 1 Ligi
piątek, 20 kwietnia, godz. 20:45, stadion w Mielcu przy ul. Solskiego
Stal Mielec – Odra Opole 2:2 (0:0)
0:1 – Skrzypczak, 70 min (karny)
0:2 – Skrzypczak, 81 min (asysta Mikinicz)
1:2 – Nowak, 84 min (karny)
2:2 – Janota, 90+4 min
Sędziował Łukasz Szczech (Warszawa). Widzów 3972.
Stal Mielec: Majecki – Sadzawicki (71. Wroński), Kiercz, Grodzicki, Leandro – Banaszewski, Nowak, Soljić (84. Djermanović), Janota, Skoflek (35. Dobrotka) – Arak.
Trener Zbigniew SMÓŁKA.
Odra Opole: Kuchta – Trznadel (53. Mikinicz), Kowalski, Bodzioch, Winiarczyk – Brusiło, Peroński (53. Habusta), Bonecki (76. Niziołek), Wodecki – Skrzypczak, Ledecky.
Rezerwowi: Weinzettel, Marzec, Cverna, Żagiel.
Trener Mirosław SMYŁA.
Żółte kartki: Janota, Leandro – Peroński, Bonecki, Kuchta, czerwona Leandro (27, druga żółta).
foto: stalmielec.com