Chcemy po prostu rozegrać dobre spotkanie i sprawić niespodziankę – mówi Krzysztof Kapuściński, trener trzecioligowej Polonii Środa Wielkopolska, przed meczem 1/16 finału Pucharu Polski z Odrą Opole.

Jaka pogoda w Środzie Wielkopolskiej?
– Z tego, co wszyscy dookoła mówią, w dniu meczu będzie dobra. W mojej ocenie, boisko jest przygotowane wzorowo. O obiekty u nas bardzo mocno się dba.

To będzie dla was święto? Czy nie ma co przesadzać?
– Zawsze jest tak, że gdy do drużyny z niższej ligi przyjeżdża drużyna sklasyfikowana wyżej, to jest to fajny mecz dla kibiców i zawodników. Cieszymy się, że możemy zagrać z Odrą, która – podobnie jak my – jest drużyną w budowie. My zresztą także tworzymy coś na przyszłość.

To znaczy?
– Nie ukrywam, że celem jest powalczenie o awans do drugiej ligi. Na to dostaliśmy dwa lata. Jestem w Polonii od lipca i przygotowujemy drużynę pod tym kątem. Mocno odmłodziliśmy skład, mamy wielu perspektywicznych zawodników. Takie spotkanie, jak z Odrą, będzie dla tych chłopaków świętem.

Na ile satysfakcjonuje was 9. miejsce w tabeli II grupy trzeciej ligi, które teraz zajmujecie?
– W ogóle nie satysfakcjonuje! Początki były trudne, bo drużyna jest po przemeblowaniach, w budowie, ale rozkręcamy się. Idziemy dobrą drogą, stawiamy na młodych, w klasyfikacji Pro Junior System jesteśmy tuż za rezerwami Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. U nas nie grają emeryci, a chłopcy, dla których mecze takie jak ten środowy są nagrodą i okazją, by ktoś ich dostrzegł.

Z drugiej strony, macie też w składzie byłych zawodników Lecha Poznań, Luisa Henriqueza i Jakuba Wilka. Robią różnicę?
– Nie można też zapominać o Łukaszu Radlińskim, Szymonie Zgardzie, Krzysztofie Bartoszaku. Dają dużą jakość. Samą młodzieżą w trzeciej lidze grać się nie da. Mamy mieszankę młodości i doświadczenia.

Jak trudno łączy się grę na kilku frontach?
– To z pewnością wyzwanie. My akurat gramy na trzech – w trzeciej lidze, Pucharze Polski i okręgowym Pucharze Polski. Jak pokazują wyniki, chyba idzie nam dobrze. Z ostatnich 10 meczów, wygraliśmy 9. Zawodnicy zawsze wolą grać niż trenować, więc taka intensywność nam nie przeszkadza.

Taka liczba zwycięstw świadczy o tym, że wasza forma jest optymalna?
– Z każdym meczem gramy coraz lepiej, dlatego naprawdę cieszę się, że możemy zagrać z Odrą i sprawdzić się na tle takiego rywala. To Odra musi wygrać, a my tylko możemy. Presja jest po stronie przeciwnika. My chcemy po prostu zagrać dobre spotkanie i sprawić niespodziankę.

Wyeliminowanie drugoligowego Radomiaka odebraliście jako wielki sukces?
– Polonia jeszcze nigdy nie zaszła w Pucharze Polski tak daleko. Wszyscy się cieszyli, bo 1/16 finału to w historii klubu duże wydarzenie.

Marzy się panu powtórzenie takiej przygody, jak ta z 2015 roku, kiedy z Błękitnymi Stargard dotarł pan do półfinału?
– To była wspaniała sprawa dla mnie, ale przede wszystkim – dla klubu i zawodników. Puchar Polski okazał się taką trampoliną, wielu chłopaków gra wyżej. Łukasz Kosakiewicz radzi sobie w Koronie Kielce, w GKS-ie Katowice jest Bartek Poczobut, swoją przygodę w pierwszej lidze miał też Ariel Wawszczyk. A, no i jeszcze Wojtek Fadecki gra w Warcie Poznań. Miałem zresztą okazję zobaczyć go w środę w akcji, bo byłem w Opolu na meczu.

No to widzimy, że nie ma żartów. Nie tylko materiały wideo, ale też obserwacja osobista.
– Oczywiście. Trener Rumak był u nas, zatem ja musiałem się zrewanżować (uśmiech).

Z perspektywy czasu, jest pan lekko rozgoryczony faktem, że z Błękitnych nie trafił pan do wyższej, a niższej ligi?
– Zapytania były od dawna, ale dyskwalifikował mnie brak licencji. Najbardziej zły mogę być na siebie, bo nie zrobiłem kursu UEFA Pro. Błękitnych prowadziłem na zasadzie ciągłości pracy po awansie, ale moje uprawnienia nie pozwalają na zatrudnienie w wyższej lidze niż trzecia. W tym roku zapisałem się i mam nadzieję, że dostanę się do Szkoły Trenerów.

Wcześniej nie ciągnęło pana na kurs UEFA Pro?
– Bardzo dobrze czułem się w Stargardzie, może wręcz nie byłem gotowy na to, by go opuścić. Minionego lata też wcale nie musiałem odchodzić z Błękitnych. Wyjechałem, bo chciałem skupić się wyłącznie na pracy trenera. Wcześniej – jak to nieraz bywa – łączyłem „trenerkę” z pracą nauczyciela w szkole średniej. W Środzie Wielkopolskiej jest inaczej. Od rana jestem w klubie, siedzimy do późna, analizujemy, oglądamy mecze, jeździmy. W ostatnich dniach byłem w Stężycy czy Opolu, we Wronkach oglądałem rezerwy Lecha. Koncentruję się tylko na piłce i to mi bardzo odpowiada.

Czego spodziewa się pan po Odrze?
– Jakości. Obserwowałem mecz z Wartą i bardzo mi się podobał. Był szybki, otwarty, Odra na początku zdobyła dwie bramki. Docenić trzeba Ivana Martina Gomeza czy dynamiczne skrzydła, z Rybickim i Janusem, którego bardzo dobrze pamiętam, bo kiedyś grając dla Zagłębia Lubin strzelił w Stargardzie dwa gole. Jesteśmy przygotowani na Odrę, ale co z tego wyjdzie, dopiero zobaczymy.

Zdradzi pan, czy za awans do 1/8 macie przewidzianą jakąś premie?
– Pieniądze nie grają! Traktujemy to jako szansę promocji, wygrania fajnego meczu, zaistnienia, pokazania się szerszej publiczności. Wielu naszych zawodników na to zasługuje.

Polonia Środa Wielkopolska – Odra Opole
1/16 finału Pucharu Polski
środa, 31 października, godz. 13:00, CSiR Stadion Średzki

Sędziuje: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

foto: Marta Kołodziejczyk/rozwoj.info.pl