Remisem zakończyliśmy serię trzech domowych meczów, od której zaczynaliśmy ten sezon. Nasza drużyna nie odniosła kolejnego zwycięstwa, ale wciąż pozostaje niepokonana.
Przed piątkowym meczem przypominaliśmy, że po raz ostatni Odra rozpoczęła sezon od trzech zwycięstw niemal dekadę temu, jeszcze w czwartej lidze, jako Oderka, pokonując Śląsk Łubniany, Stal Brzeg i Silesiusa Kotórz Mały. Teraz – po wygranych z GKS-em Tychy i Sandecją Nowy Sącz – a przed zakończeniem „domowego tryptyku” z Wigrami Suwałki – mieliśmy nadzieję na nawiązanie do tej statystyki trzy szczeble rozgrywkowe wyżej. Tak się nie stało. Mimo że na początku drugiej połowy objęliśmy prowadzenie, ostatecznie drużyna z polskiego bieguna zimna zdołała zachować status niepokonanej i zapalić stop dla lidera Fortuna 1 Ligi. Nie było to jednak światło czerwone, a żółte. Owszem – oznacza, że na zapleczu ekstrakasy nie ma już zespołu mającego na koncie komplet punktów, ale przecież pewnie zdecydowana większość z nas (wszyscy…?) jeszcze kilkanaście dni temu taki dorobek w trzech premierowych kolejkach, wynoszący siedem „oczek”, wzięłaby w ciemno.
Spotkanie z Wigrami rozpoczęliśmy od chwili ciszy dla kibica Odry, zmarłego przed tygodniem w drodze na mecz z Sandecją.
Suwalczanie szybko udowodnili, że nie przyjechali na Oleską po najniższy wymiar kary. Wystarczył niespełna kwadrans, a objęli prowadzenie za sprawą uderzenia Piotra Kwaśniewskiego z bliskiej odległości. Potem – po rzucie rożnym – bardzo pomógł nam Michał Szromnik, aż wreszcie do głosu zaczęła dochodzić Odra. W 32. minucie doczekaliśmy się wyrównania. Z okolicy 10. metra, po podaniu Jakuba Modera, do siatki trafił Mariusz Rybicki. Pokonał Damiana Węglarza uderzeniem pod jego ręką. Dla naszego skrzydowego był to drugi z rzędu występ z golem. Przed tygodniem zapewnił nam wygraną z Sandecją. W piątkowy wieczór 25-latek nie miał litości dla swojego byłego pracodawcy.
W 37. minucie byliśmy bliscy objęcia prowadzenia. Najpierw Węglarz powstrzymał Rybickiego, z kolei próba przewrotki w wykonaniu Krzysztofa Janusa nie przyniosła pożądanego efektu. W 41. minucie pomylił się Szymon Skrzypczak, wracający do składu po kontuzji. W dwóch pierwszych meczach na „szpicy” zastępował go Jakub Moder i… – jak przyznawał trener Mariusz Rumak – mógł zdobyć z pięć bramek. Tym razem młodzieżowiec wypożyczony z Lecha Poznań zagrał na swoim nominalnym środku pomocy i… wreszcie wpisał się na listę strzelców. Pokonał golkipera suwalskiego płaskim, precyzjynym uderzeniem zza „szesnastki”. Jacek Magiera, selekcjoner kadry U-20, który zawitał tego wieczora na Oleską, mógł szeroko się uśmiechnąć.
W 63. minucie – niestety dla nas – w roli głównej wystąpił inny z jego podopiecznych – Serafin Szota. Młody obrońca zanotował bardzo niefortunne samobójcze trafienie i znów był remis. Więcej goli już nie padło. W 67. minucie Ivan Martin Gomez – hiszpański napastnik wszedł z ławki i wniósł trochę ożywienia – „główkował” w słupek. W 71. minucie reklamowaliśmy z kolei rękę Adriana Karankiewicza, ale arbiter uznał, że o rzucie karnym nie może być mowy i to by było na tyle.
Odra i Wigry pozostają bez porażki. Za tydzień czeka nas pierwszy w sezonie wyjazd. W piątek, przed kamerami Polsatu Sport, zagramy w Częstochowie z Rakowem, a na Oleską wrócimy za dwa tygodnie, gdy podejmiemy GKS 1962 Jastrzębie. Emocji nie powinno zabraknąć nie tylko na boisku, ale i trybunach.
Protokół meczowy
3. kolejka Fortuna 1 Ligi
piątek, 3 sierpnia, godz. 19:00, stadion przy Ul. Oleskiej 51
Odra Opole – Wigry Suwałki 2:2 (1:1)
0:1 – Kwaśniewski, 13 min
1:1 – Rybicki, 32 min
2:1 – Moder, 51 min
2:2 – Szota, 63 min (samobójcza)
Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec).
Odra Opole: Szromnik – Brusiło, Szota, Baranowski, Winiarczyk – Habusta, Moder (80. Wodecki) – Janus (65. Czyżycki), Niziołek, Rybicki – Skrzypczak (59. Gomez).
Trener Mariusz RUMAK.
Wigry Suwałki: Węglarz – Karbowy (76. Polkowski), Piekarski, Karankiewicz, Straus – Kwaśniewski, Adamiec, Pawłowski, Bartczak, Mroczek (59. Olszewski) – Sabiłło (59. Mackiewicz).
Trener Kamil SOCHA.
Żółte kartki: Winiarczyk, Brusiło – Kwaśniewski.
foto: Mirosław Szozda