W środę o 17:00 przy Oleskiej 51 mecz z Rakowem Częstochowa, czyli przeciwnikiem, który elektryzuje nie tylko w sferze sportowej, ale i kibicowskiej. – Mamy świadomość, że będzie to mecz, w którym będziemy musieli trochę pobiegać za piłką – przekonuje trener niebiesko-czerwonych Mirosław Smyła.
Osiem dni, trzy mecze… Odra jest tuż przed półmetkiem tego sierpniowego maratonu Nice 1 Ligi. W sobotę zremisowała w Niepołomicach z Puszczą 1:1, a teraz przyszedł czas na spotkania z przeciwnikami, którzy elektryzują nie tylko sportowo, ale i kibicowsko. W środę przy Oleskiej – Raków Częstochowa, w niedzielę w Katowicach – GKS.
– To tydzień największych dla nas obciążeń. U siebie w środę zagramy z przeciwnikiem, który w drugiej lidze brylował, zajął pierwsze miejsce i potwierdza to swoją grą teraz. Mimo że w ostatniej kolejce przegrał z GKS-em, to nawet ze strony katowiczan zebrał pochwały; szczególnie za atak pozycyjny. Raków gra piłkę techniczną, z dużą liczbą podań, ruchliwością. Mamy świadomość, że będzie to mecz, w którym będziemy musieli trochę pobiegać za piłką, by przeciwstawić się rywalowi – mówi trener Odry Mirosław Smyła.
Nasza drużyna po dwóch wygranych – z Górnikiem Łęczna i Pogonią Siedlce – w dwóch kolejnych seriach gier dopisała do dorobku tylko punkt, przegrywając z Miedzią i remisując z Puszczą. Niepokoju jednak nie ma.
– Mimo wszystko, ostatnio pokazaliśmy się z dobrej strony. Zwłaszcza w drugiej połowie w Niepołomicach utrzymywaliśmy się długo przy piłce, potrafiliśmy kreować akcje, a brakowało jedynie finalizacji. To jednak dobry prognostyk przed tym spotkaniem dwóch zespołów, których rywalizacja zawsze ma dodatkowy smaczek, również dla kibiców. Będzie okazja do rewanżu za ostatni mecz. Co prawda wiosną mnie tu nie było, ale zauważyłem, że ta porażka 0:3 z Częstochowy została zapamiętana – przyznaje Smyła.
Sytuacja kadrowa Odry na starcie sezonu wciąż pozostawia wiele do życzenia. Jeszcze nie zdarzyło się, by sztab szkoleniowy miał do dyspozycji pełną kadrę zawodników. O pechu może mówić Szymon Skrzypczak. Nasz napastnik w Niepołomicach strzelił gola z rzutu karnego – podcinką a’la Panenka – na wagę punktu, ale znów ma problemy z więzadłem w kostce.
– Nieszczęśliwie upadł na tę nogę po pojedynku główkowym. Nadwyrężył więzadło i musi je podleczyć. Dostał już zastrzyk, trenuje indywidualnie, odciąża nogę. Chłopak jest załamany, bo inaczej sobie to wszystko planował. Przepracował okres przygotowawczy, a teraz się sypie… W Niepołomicach wszedł, zdobył bramkę, nabiegał się, był widoczny, a znów czeka go przerwa. Czekamy na „Skrzypę”, wspieramy go. On cały czas jest z nami, tyle że nie na boisku. Mam nadzieję, że za 10 dni na mecz z Chojniczanką będzie gotowy – podkreśla trener niebiesko-czerwonych.
Raków w tabeli plasuje się niżej niż Odra. Zgromadził cztery „oczka”. Zwyciężył w… Niepołomicach, z kolei w trzech meczach na własnym stadionie zdołał uszczknąć raptem remis. 0:0 z Miedzią Legnica, 0:1 z Chojniczanką, 1:3 z GKS-em Katowice… Trzeba jednak przyznać, że zespół Marka Papszuna mierzył się z zespołami zaliczanymi do grona faworytów rozgrywek Nice 1 Ligi.
– Raków ma naprawdę mocną ekipę. Latem doszło tam do kilku zmian, ale trzon został ten sam, co w drugiej lidze. To bardzo ciężki rywal, ale gramy o trzy punkty. Musimy zrewanżować się za tę ostatnią porażkę 0:3 w Częstochowie. Tamten mecz kompletnie nam nie wyszedł. Może byliśmy już pewni tego, że awansowaliśmy i zeszła z nas presja, dlatego wyglądało to, jak wyglądało. Teraz chcemy znowu zacząć zadowalać kibiców wygranymi i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by tak się stało – podkreśla Tobiasz Weinzettel, bramkarz Odry.
Poprzednie dwie wizyty częstochowian przy Oleskiej to 2016 i 2013 rok. W minionym sezonie padł remis 1:1, z kolei 4 lata temu Odra, prowadzona wówczas przez Dariusza Żurawa, po pasjonującym meczu zwyciężyła 4:1. Powtórka? W środowy wieczór byłaby bardzo mile widziana.
Odra Opole – Raków Częstochowa
5. kolejka Nice 1 Ligi
środa, 23 sierpnia, godz. 17:00, Oleska 51
Sędziuje: Daniel Kruczyński (Żywiec)
foto: Mariusz Matkowski