Już tylko dwa mecze pozostały niebiesko-czerwonym do rozegrania (Górnik Łęczna, Pogoń Siedlce), nim zapadną w zimowy sen. W ten weekend w Nice 1 Lidze rozpoczyna się runda rewanżowa. Podopieczni Mirosława Smyły zainaugurują ją w niedzielne południe na Lubelszczyźnie.
Nasi niedzieli rywale półmetek sezonu osiągnęli w strefie spadkowej, na przedostatnim miejscu, z dorobkiem 17 „oczek” – a gdyby nie ujemne punkty, którymi został ukarany Ruch Chorzów, to właśnie łęcznianie zamykaliby dziś tabelę Nice 1 Ligi. Po porażce z GKS-em Katowice, poniesionej przed własną publicznością w kuriozalnych okolicznościach (od 1:0 w 85. minucie do finalnego 1:3, mimo gry 11 na 10), w klubie z Lubelszczyzny zapadła decyzja o zmianie trenera. Rozstano się z Tomaszem Kafarskim, a w dwóch ostatnich tegorocznych meczach (z Odrą i Zagłębiem Sosnowiec) drużynę poprowadzić ma Sławomir Nazaruk, czyli dotychczasowy członek sztabu szkoleniowego.
W tym sezonie Odra mierzyła się z dwoma zespołami będącymi niedługo po zmianie trenera. Zagłębie Sosnowiec grało w Opolu swój trzeci mecz pod wodzą Dariusza Dudka, GKS Tychy – czwarty pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza. W obu przypadkach kończyło się wygraną niebiesko-czerwonych 1:0. Starcie z rywalem, który dopiero co podjął decyzję o wymianie „miotły”, to jednak tej jesieni dla nas nowość.
– Oczywiste, że to trochę utrudnia przygotowania do meczu. Nie jesteśmy w stanie racjonalnie zanalizować poprzednich występów przeciwnika i wyciągnąć odpowiednich wniosków. Najpewniej niwy trener wprowadzi jakieś zmiany – czy to personalne, czy w ustawieniu, czy w sposobie bronienia, budowania gry. Mówi się o tym osławionym efekcie „nowej miotły”. Wiele czynników powoduje, że nasza dyscyplina pracy podczas przygotowań do wyjazdu do Łęcznej musi być jeszcze większa – podkreśla Mirosław Smyła, trener Odry.
Tym meczem niebiesko-czerwoni rozpoczną rundę rewanżową. Na inaugurację sezonu przy Oleskiej, pokonaliśmy Górnika 3:0 po golach Mateusza Perońskiego, Marcina Wodeckiego i Marka Gancarczyka. Rywale – w końcu spadkowicz z Lotto Ekstraklasy – mieli wtedy jeszcze problemy kadrowe, zmagali się z wieloma kontuzjami, ale z czasem ich sytuacja w miarę się ustabilizowała. Później ani Odra nie odniosła już tak wysokiej wygranej – ani Łęczna nie zanotowała równie wysokiej porażki.
– Czy czeka nas trudniejsze zadanie niż w lipcu? Myślę, że tak. To raz, a dwa – spodziewam się też trudniejszego spotkania niż nasz ostatni wyjazd do Grudziądza. Jesteśmy prześwietleni, Łęczna będzie miała megamotywację. Nie tylko z powodu zmiany trenera, która zawsze działa mobilizująco, ale też podrażnienia faktem porażki w ostatnim meczu. Jej okoliczności były kuriozalne, więc rywale będą chcieli zmazać tę plamę – mówi szkoleniowiec Odry.
Na szczęście, zapowiadając ostatni w tym roku wyjazd, nie musimy już wyliczać niemocy niebiesko-czerwonych na obcych boiskach. Seria (czterech) porażek została przerwana przed tygodniem z Olimpią. W Grudziądzu nasza drużyna odniosła pewne zwycięstwo 2:0, dzięki trafieniom Marcina Wodeckiego i Szymona Skrzypczaka.
– W poprzednich meczach wyjazdowych graliśmy… dziwnie. Nie byliśmy tym samym zespołem, który prezentował się naszym kibicom u siebie. Byliśmy zmotywowani, konsekwentni, odpowiedzialni i to przyniosło efekt. Nawet nie tyle wynik, co sama gra dała nam informacje i wskazała kierunek, jak trzeba podchodzić do kolejnych wyjazdowych spotkań. Może i dobrze, że już teraz gramy kolejny mecz poza Opolem. Pamięć zostanie szybko odświeżona. Niech sposób gry i ta konsekwencja będzie podobna. Wykorzystajmy to w Łęcznej – dodaje trener Smyła.
Nasza drużyna wciąż może stawiać sobie za cel zdobycie mistrzostwa 19 jesiennych kolejek. Plasujemy się dziś w tabeli Nice 1 Ligi na 3. miejscu, mając tyle samo (30) punktów co Miedź Legnica, a tracąc „oczko” do lidera z Chojnic.
– Jakich słów jeszcze użyć, by powiedzieć, że to jedna z rzeczy, na którą ogląda się każdy, ale wcale nie jest dla nas decydująca? W szatni, na boisku, w gronie zespołu nikt o tym nie gada. Naprawdę. Widać po chłopakach profesjonalizm, niesamowitą wolę walki. Czuje się, że gra po prostu sprawia im przyjemność. Powiem inaczej: najważniejsze, że nie musimy wychodząc na boisko zaprzątać sobie głowy tabelą; oglądać się nerwowo za siebie i zastanawiać się, co będzie, jeśli nie zapunktujemy w tym czy innym meczu. Nie. Nie musimy się martwić, analizować, grzebać w telefonie i odświeżać tabeli. Mamy tylko wybiegać na murawę i grać swoje. Cieszę się, że zespół łapie takie podejście – tłumaczy szkoleniowiec Odry.
Na koniec jeszcze, tradycyjny raport kadrowy. Wciąż problemy z Achillesem ma Tomasz Wepa. Wskutek urazu stawu skokowego, niezdolny do gry będzie najpewniej młodzieżowiec Bartłomiej Maćczak, z kolei Mateusza Perońskiego czeka pauza za nadmiar żółtych kartek. Do gry po kontuzji wraca z kolei Rafał Niziołek.
Górnik Łęczna – Odra Opole
18. kolejka Nice 1 Ligi
niedziela, 19 listopada, godz. 12:00, stadion przy Alei Jana Pawła II
Sędziuje: Łukasz Szczech (Warszawa).
foto: Mirosław Szozda