Po remisie w Niepołomicach i wygranej z Rakowem, na zakończenie małego 8-dniowego maratonu naszą drużynę czeka wyprawa do stolicy Górnego Śląska. Początek niedzielnego „telewizyjnego” meczu z GKS-em Katowice o 14:45.

64 dni – tyle dzieli wyjazdowy sparing z GKS-em od meczu o punkty, który rozegramy przy Bukowej w niedzielę. Przed dwoma miesiącami, 24 czerwca, Odra na rozpoczęcie letniego okresu przygotowawczego pokonała katowiczan na bocznym boisku stadionu miejskiego 4:1. Gole w tym spotkaniu, którym Mirosław Smyła (nieoficjalnie) debiutował na trenerskiej ławce niebiesko-czerwonych, strzelali Bartłomiej Maćczak, Marcin Wodecki, Marek Gancarczyk i Szymon Skrzypczak. Dla rywali trafił Paweł Mandrysz.

Oczywiście, rzeczywistość – swoje, a tabela – swoje, ale patrząc tylko na nią, to opolanie są dziś wyżej notowanym zespołem. Zdobyliśmy 10 punktów, pokonując Górnika Łęczna, Pogoń Siedlce i Raków Częstochowa, podczas gdy GKS ma na koncie o 3 „oczka” mniej. 6 z 7 zapisał jednak na swoim koncie przez ostatni tydzień. Najpierw było przekonujące 3:1 w Częstochowie, potem – domowe 1:0 z solidną Chojniczanką na „odczarowanie” Bukowej. Była to pierwsza wygrana katowiczan w sezonie przed własną publicznością, a dopiero druga – w tym roku kalendarzowym.

– Czerwcowy sparing i jego wynik ma już dziś zerowe znaczenie – zaznacza trener Mirosław Smyła. – Poznawałem wtedy zespół, GKS i trener Mandrysz też się wzajemnie poznawali. Wyjazd do Katowic, do rozpędzającego się rywala, to zawsze wyzwanie – zwłaszcza gdy jest to mecz nr 3 w odstępie danego tygodnia. Nie ma jednak co demonizować. Trzeba walczyć o swoje. Wiem, że z góry nasz środowy mecz z Rakowem może wyglądał mało efektownie, ale będę bronił zespołu. Częstochowianie niemal zawsze mają większe posiadanie piłki od przeciwników. Taki mają styl. Sposób, jaki przyjęliśmy na ten mecz, przyniósł efekt. Raków we wcześniejszych meczach tworzył sytuacje, tym razem klarownej nie stworzył. Może nie stać nas jeszcze czasem na wyrównaną grę pod względem posiadania piłki, ale sądzę, że jeśli wspólnie popracujemy w tym składzie przez taki czas, co częstochowianie, to jesteśmy w stanie bardzo ten element poprawić. Piłka jest nieubłagana i liczy się tylko to, co w siatce.

Dwie ostatnie wizyty w stolicy województwa śląskiego przyniosły Odrze dwie wygrane i 9 zdobytych bramek. O czerwcowym sparingu już było, a w maju rozgromiliśmy przecież 5:0 Rozwój Katowice. Z GKS-em meczów o stawkę nie graliśmy jednak od sezonu 2008/09. Wtedy jesienią przy Bukowej padł remis 1:1 (gole Pawła Sobczaka i Tomasza Copika), zweryfikowany potem na walkower 3:0 dla przeciwników wskutek występu w niebiesko-czerwonych barwach nieuprawnionego Nigeryjczyka Charlesa Nwaogu. W rewanżu w Opolu było 1:2 (Piotr Adamczyk – Bartosz Iwan x2), a w kibicowskim świecie echem odbiło się zachowanie kibiców z Katowic, którzy solidaryzując się z przeżywającym problemy naszym klubem zaśpiewali „Hej Odra nigdy nie zginie”.

W obu tamtych opolsko-katowickich konfrontacjach zagrał Gabriel Nowak. To nie jest jedyny zawodnik z obecnej kadry Odry, mający przeszłość w GKS-ie. Wspomnieć można jeszcze o Mateuszu Kuchcie czy Szymonie Skrzypczaku. Z kolei Łukasz Winiarczyk i trener Mirosław Smyła na stadionie przy Bukowej przez pół roku (wiosna 2016) pełnili honory gospodarza, gdy grał tam pierwszoligowy wówczas Rozwój.

Niedzielny mecz transmitować będzie Polsat Sport. Naszą drużynę najwyraźniej telewizja polubiła, bo kamery zawitają też za tydzień do Opola, gdy podejmiemy Chojniczankę.

W Katowicach wskutek kontuzji nie zagra Szymon Skrzypczak. Zdrowy jest już za to Daisuke Matsui. Możliwe, że Japończyk wróci do meczowej „osiemnastki”.

GKS Katowice – Odra Opole
6. kolejka Nice 1 Ligi
niedziela, 27 sierpnia, godz. 14:45, stadion przy ul. Bukowej w Katowicach

Sędziuje: Łukasz Szczech (Warszawa)