Szkoleniowiec Odry zabrał głos po środowym sparingu z Chrobrym Głogów w Grodzisku Wielkopolskim, bezbramkowo zremisowanym przez nasz zespół.
– W poniedziałek i wtorek mieliśmy nawet nie tyle podwójne, co nawet potrójne zajęcia, bo trenowaliśmy też przed śniadaniem. Na środowy sparing wyszliśmy już po dwóch treningach. Wszyscy wybiegali mecz, wszyscy są zdrowi, to pozytywna informacja – powiedział trener Mirosław Smyła.
O samym meczu mówił tak: – W pierwszej połowie zarówno my, jak i Chrobry, graliśmy w składach zbliżonych do tych, które będą reprezentowały kluby w rozgrywkach ligowych, choć wiadomą rzeczą jest, że jeszcze dojdzie do korekt. Przez kwadrans przewagę miał Chrobry, nie „zapaliliśmy”, może było to właśnie związane z obciążeniami. Potem gra się wyrównała. W drugiej połowie przeciwnicy systematycznie dokonywali zmian, my zrobiliśmy wszystkie w przerwie i prezentowaliśmy się lepiej. Przeprowadziliśmy kilka dynamicznych akcji. Dzięki młodzieży, która puka do bram pierwszego składu, zaprezentowaliśmy się – ujmijmy to – agresywniej niż przed przerwą.
Premierowy występ w barwach Odry zaliczył w środowe popołudnie Mateusz Kuchta. 21-letni bramkarz, który kilka tygodni temu rozstał się z Górnikiem Zabrze, wystąpił w ostatnich dwóch kwadransach.
– Przyjechał we wtorek, miał indywidualny trening, wyspał się i od środy rana ćwiczył z nami. Zagrał 30 minut, porozmawialiśmy. Widać, że chłopak jest zdeterminowany, żeby grać – przyznał szkoleniowiec drużyny z Oleskiej.
Kibiców nurtują jednak tego lata nie poszukiwania bramkarza, a napastnika, z czego Mirosław Smyła zdaje sobie świadomość.
– Nie dziwię się temu. Napastnik? Intensywnie nad tym pracujemy. Poszukujemy też młodzieżowców. O ile linie defensywne udowadniają, że są solidną instytucją, o tyle w przodzie byłby problem, gdyby przyszło nam nie daj Boże zastąpić Szymona Skrzypczaka. On nie ma zmiennika, a zawodników, którzy tworzą trzon zespołu, trzeba też umieć odciążyć. To, że potrafią grać w piłkę i strzelać gole, nie ulega wątpliwości, ale jesień w pierwszej lidze jest bardzo długa i z czasem mogłyby poradzić się problemy, a tego nie chcemy – zakończył Smyła.