– Piłkarze otrzymali nawet sygnał z ławki: „szanujemy to, co mamy!” – opowiadał szkoleniowiec Odry o kulisach końcówki zwycięskiego starcia z GKS-em Tychy.
– Przed meczem byłem bardzo ciekawy postawy mojego zespołu. Nie byłem do końca pewien, w jakiej jesteśmy dyspozycji – przede wszystkim mentalnej. W pierwszej połowie to przeciwnik kontrolował wydarzenia na boisku. Graliśmy zupełnie inaczej niż to sobie zakładaliśmy przez cały tydzień. Nie było agresji, nie znajdowaliśmy się wysoko, nie odbieraliśmy piłek. Za łatwo straciliśmy też bramkę.
– W przerwie udało się wprowadzić pewne korekty. Zespół wyszedł wyżej, odebraliśmy kilka piłek, stworzyliśmy swoje sytuacje. Paradoksalnie, zdobyliśmy zwycięską bramkę w momencie, w którym wydawało się nam, że nawet remis z tak dobrym przeciwnikiem jak GKS Tychy jest pozytywnym wynikiem. Piłkarze otrzymali nawet sygnał z ławki: „szanujemy to, co mamy!”. Paradoks piłki, że jeszcze strzeliliśmy gola.
Cieszą mnie dwie rzeczy. Po pierwsze – bardzo dobra postawa chłopaków, którzy wchodzili na boisko. Drugą bramkę poprzedziło fantastyczne podanie Seby Boneckiego do Ivana. O tym rozmawialiśmy przez cały tydzień – jak posyłać piłki z tym przeciwnikiem. Po drugie – cieszy mnie występ trójki młodzieżowców w pierwszym składzie. Mateusz Czyżycki strzelił gola, Serafin Szota grał bardzo solidnie. Zaczęliśmy taka naprawdę bez napastnika, bo Ivan nie był i nie jest jeszcze gotowy na 90 minut, a Szymon Skrzypczak ma kontuzję. Kuba Moder na zupełnie nowej dla niego pozycji napastnika spełnił jednak swoje zadania i m.in. dlatego mamy trzy punkty.
– To już jednak za nami. A przed nami – bardzo trudne wyzwanie za tydzień, znowu u siebie (mecz z Sandecją – dop. red.). Przez moment będziemy się cieszyć, ale już zaczynamy przygotowania do kolejnego spotkania.
foto: Mirosław Szozda