Bartosz Kowalczyk, 19-letni bramkarz podpisał półtoraroczny kontrakt z Odrą Opole.

Na początku roku do Odry Opole na testy przyjechało czterech bramkarzy. Żadnemu z nich nie zaproponowano jednak podpisania kontraktu. Dość niespodziewanie pojawił się wtedy w Opolu Bartosz Kowalczyk, 19-latek który ostatnie lata swojej kariery spędził za granicą, konkretnie w Wielkiej Brytanii.

Nietypowe jest to, że o Bartoszu nie tak łatwo znaleźć informacje, dlatego poprosiliśmy go, aby opowiedział nam o sobie.

– Jesteś zawodnikiem, o którym ciężko znaleźć informacje choćby w Internecie. Powiedz nam coś o sobie.
Bartosz Kowalczyk: Przygodę z piłką rozpocząłem w klubach warszawskich. Grałem w zespole RKS Okęcie Warszawa, później w Agrykoli. Uczęszczałem do gimnazjum przy Mazowieckim Związki Piłki Nożnej. Przez pół roku grałem na wypożyczeniu w Ursusie Warszawa i stamtąd wyjechałem prosto do Wielkiej Brytanii, konkretnie do Anglii.

– Jak to się stało, że młody chłopak wylatuje z dnia na dzień na wyspy?
BK: W Anglii, w Liverpoolu miałem kolegę, który był w Fundacji Liverpool FC. Jest to jakby odpowiednik polskiej szkoły średniej – liceum, technikum. Drużyna szkolna potrzebowała bramkarza na turniej Dallas Cup w USA i kolega mnie polecił. Poleciałem więc do Anglii, spodobałem się i pojechałem na wspomniany turniej. Dallas Cup to jeden z najsłynniejszych turniejów młodzieżowych. Doszliśmy z drużyną do finału, gdzie przegraliśmy 1:0 z reprezentacją Kostaryki U-20, zespołem z którego trzech zawodników grało później w ćwierćfinale Mistrzostw Świata 2014 z Holandią. Na tym turnieju byłem z drużyną trzy lata z rzędu. Po pierwszym turnieju, na którym zdobyłem bardzo dobre recenzje, zainteresowała się mną drużyna Liverpoolu. Z racji mojego wieku, była to drużyna U-16. Tam trenowałem, a zespół czekał aż urosnę (śmiech). Urosnąć mi się za bardzo nie udało, ale nadal trenowałem kolejno w zespołach U-19, U-21, a następnie U-23. Miałem też kilkanaście treningów z pierwszą drużyną Liverpoolu, najczęściej w okresie przygotowawczym.

– Z pewnością każdego zainteresuje, z jakimi zawodnikami przyszło Ci trenować.
BK: Na treningach byli m.in. Mario Balotelli, Philippe Coutinho, Firmino, Lallana. Jeśli chodzi o bramkarzy to Mignolet, czy Bogdán. Trenowałem, trenowałem i wróciłem do Polski..

– Aż ciężko uwierzyć, że nie jesteś dzisiaj zawodnikiem Liverpoolu.
BK: Moim marzeniem była gra w Anglii, jednak dyskryminacja ze względu na wzrost jest tam zbyt duża. Mimo, że nigdy nie czułem się gorszy niż inni to zdecydowały sprawy, na które nie mam żadnego wpływu. Mój wzrost spowodował, że nie miałem szans na podpisanie profesjonalnego kontraktu z Liverpoolem. Nie ma tam bramkarza, który ma poniżej 190 cm, ja mam 183 cm i to jest dla nich zdecydowanie za mało.

– Czy po wyjeździe z Liverpoolu, próbowałeś gdzieś jeszcze swoich szans?
BK: Tak, w ubiegłe wakacje byłem ponownie w Ameryce. Zostałem zaproszony przez prezesa klubu FC Florida, abym grał z nimi w turniejach. Wygraliśmy duży turniej, który skupiał zespoły U-19 z Florydy. Tam doszliśmy do finału, który niestety przegraliśmy z reprezentacją Kalifornii. Ja zostałem wybrany najlepszym bramkarzem na całą Amerykę. Potem byłem na testach w kilku profesjonalnych klubach amerykańskich, ale miałem problemy ze swoją dokumentacją i nic z tego nie wyszło. Nigdy nie miałem podpisanego profesjonalnego kontraktu, ale problem był z udokumentowaniem tego faktu.

– Wracasz do Polski i trafiasz do Opola. Opowiedz jak do tego doszło.
BK: Moi agenci pomagali mi w poszukiwaniu klubu. Realną szansą pokazania się w Polsce jest II liga. Bardzo ciężko jest dostać się do I ligi, a co dopiero do Ekstraklasy. Problemem jest to, że nie mam tutaj doświadczenia, muszę sobie wyrobić markę. W Polsce mnie nikt nie zna, jestem bardziej rozpoznawalny w Ameryce niż tutaj, już nie mówiąc o Anglii. Muszę zapracować na swoją pozycję. Bardzo zależało mi, abym trafił do zespołu, w którym będę miał realną szansę rozwoju. Już wcześniej słyszałem bardzo pozytywne opinie o trenerach Odry, zwłaszcza o trenerze bramkarzy Adamie Kani. Postanowiłem przyjechać do Opola na tydzień i spróbować swoich sił. Trenerzy mnie chcieli, wszystko się spodobało więc postanowiłem tutaj zostać, tym bardziej że w Opolu są wielkie aspiracje do gry w I lidze.

– Zdajesz sobie sprawę, że w Opolu niekwestionowanym liderem jeśli chodzi o bramkę jest Tobiasz Weinzettel. Nie boisz się rywalizacji?
BK: Akurat rywalizacji się nie boję, wręcz przeciwnie uważam jest to bardzo pozytywne dla obu stron. Jeśli będzie rywalizacja to bardzo dobrze, gdyż to jeszcze bardziej pomaga się rozwijać i mam nadzieję, że Tobiasz także się cieszy, że ja pojawiłem się w zespole.

[gdlr_divider type=”solid” size=”50%” ]

O tym jak wyglądały poszukiwania bramkarza, który zastąpiłby Macieja Raniowskiego zapytaliśmy także trenera bramkarzy Odry Opole – Adama Kanię.

– Na początku stycznia do Opola na testy przyjechało czterech 19-letnich bramkarzy. Dlaczego nie wybraliście żadnego z nich?
Adam Kania: Zadecydowały o tym różne względy. Efekt końcowy był taki, że żadnemu z czterech testowanych bramkarzy nie mogliśmy zaproponować dalszej współpracy. Jeden z bramkarzy przyjechał do nas z kontuzją i przez to nie mógł w pełni zaprezentować swoich umiejętności. Kolejny bramkarz zrezygnował na rzecz testów w innym klubie. Inny z kolei został poproszony przez swój macierzysty klub o powrót. Byliśmy więc zmuszeni poszerzyć zakres naszych poszukiwań.

– Co wydarzyło się potem?
AK: Udało się namierzyć chłopaka, który do tej pory trenował w Akademii Liverpoolu. Jest to zawodnik ciekawy, w tym wieku już dobrze wyszkolony. Jego potencjał oraz umiejętności są warte tego, aby podjął rywalizację o miejsce w bramce Odry Opole.

– Nie zastanawialiście się, czy zdołacie go namówić na grę w Odrze, tym bardziej że miejsce w bramce Tobiasza jest raczej niepodważalne.
AK: Z tego co wiem, byliśmy pierwszym klubem w Polsce, który zaprosił Bartka na testy. Po przyjeździe do Opola, był bardzo pozytywnie zaskoczony tym, co tu zastał – obiektami, na których trenujemy, marką Odry Opole, całą otoczką wokół klubu, czy też tym co robimy na treningach. Zauważył, że ma tutaj szansę na rozwój. Jest to chłopak o bardzo dużej pewności siebie, nie boi się rywalizacji i sam chce tę rywalizację podjąć. I bardzo dobrze ponieważ uważam, że bez odpowiedniej rywalizacji trudniej o harmonijny rozwój sportowy, a przecież chcemy by nasi bramkarze byli coraz lepsi i czynili progres. Niektórzy mogą przyczepić się do jego wzrostu, gdyż ma 183 cm. Dla nas nie stanowi to problemu. Dlatego, że nadrabia innymi elementami, bardzo dużą świadomością gry, cechami motorycznymi, jak szybkość, czy moc oraz dobrym wprowadzeniem piłki do gry i to wszystko powoduje, że wzrost ma tutaj mniejsze znaczenie. Ponadto pasuje do modelu gry bramkarza naszej drużyny, najbardziej ze wszystkich testowanych do tej pory bramkarzy. Moim zdaniem nie można skreślać bramkarzy „niskich”, gdyż mogą oni imponować w innych elementach i aspektach, które spowodują że nie będą odstawać od swoich wyższych kolegów. Oczywiście ma kilka elementów do poprawy, wyłapaliśmy szczegóły, nad którymi będziemy pracować. Nakreśliliśmy jego plan rozwoju u nas w klubie i wiemy, w którą stronę musimy podążać, aby stał się jeszcze lepszym bramkarzem.

Bartosza bardzo serdecznie witamy w Opolu. Życzymy dużo zdrowia, rozwoju i samych dobrych występów w barwach Odry Opole!

[foto-wlasne]