Nie zapisaliśmy tego nigdzie, ale przyjęliśmy, że poza małymi wyjątkami, nie chcemy kontraktować zawodników starszych niż 26-, 27-letnich – mówi prezes Odry Opole.

Jak można podsumować sprzedaż Jakuba Habusty do GKS-u Katowice?
– Jakub zakomunikował nam, że dostał lepszą ofertę z klubu z Katowic i podjął decyzję, że nie przedłuży wygasającego w czerwcu kontraktu. Staraliśmy się dojść do porozumienia z GKS-em, by zawodnik trafił tam już teraz. Wiemy, że gdy ktoś ma z tyłu głowy, iż nie będzie w danym miejscu kontynuował swojej przygody, to niekoniecznie będzie dawał z siebie 100 procent. Uznaliśmy, że transfer definitywny to najlepsze rozwiązanie dla każdej strony.

Odejście Habusty to duży cios?
– Oczywiście, wcześniej chcieliśmy, by Kuba został w Opolu. Przedstawiliśmy mu ofertę nowej umowy, ale z ekstraklasowymi warunkami w Katowicach nie byliśmy w stanie konkurować. To dla nas strata. Dziękujemy Kubie za grę w Odrze. Wierzymy, że akurat mecz przy Oleskiej niekoniecznie mu wyjdzie, ale w pozostałych życzymy wszystkiego najlepszego. To była miła współpraca. Na pozycję Kuby pozyskaliśmy wcześniej Miłosza Trojaka. Może jeszcze uda nam się kogoś znaleźć.

W poniedziałek po blisko czterech latach z Odrą rozstał się Mateusz Bodzioch.
– Zawsze przyjemniej podpisuje się kontrakt, niż go rozwiązuje. Mamy taką zasadę, że po rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron nie komentujemy sytuacji. Tak było do tej pory kilkukrotnie i tak będzie i teraz.

Czy klub sprowadzi nowego środkowego obrońcę?
– Poszukujemy zawodnika na tę pozycję. Jest z tym jednak spory kłopot, bo na rynku jest kiepsko, jeśli chodzi o stoperów. Mamy rozciągnięte wici w różnych kierunkach. Chcemy sprowadzić kogoś na dłużej, a nie tylko wypożyczyć. Nie jest to łatwe, ale próbujemy.

Czy z zespołem trenują obecnie testowani zawodnicy?
– Nie. Tomasz Gajda i Mateusz Gancarczyk opuścili nas po sparingu z GKS-em Tychy. Podjęliśmy decyzję, że obecnie nie zaoferujemy żadnemu z nich kontraktu. Obu będziemy jednak obserwować.

Mateusz Bodzioch, Marcin Wodecki… Coraz mniej w Odrze zawodników, którzy świętowali tu awanse.
– Niestety, to naturalne. Doceniamy to, co zrobili dla Odry i na pewno będziemy tych zawodników dobrze wspominali, ale taka jest kolej rzeczy. Czasami trzeba tę krew w szatni zmienić, choćby dla higieny. Zatrudniając trenera Rumaka, mówiliśmy o projekcie 3-letnim. Budujemy coś, sprowadzamy młodszych zawodników. Wyłączając może Artura Krysiaka, dołączają do nas gracze dość młodzi. Taki jest nasz cel. Posłużę się statystyką: wedle 90minut.pl, mieliśmy jesienią jedną z najmłodszych drużyn w Fortuna 1 Lidze. W zasadzie, to drugą najmłodszą. Cały czas dążymy do tego, by średnia wieku była niższa.

Ilu nowych twarzy tej zimy mogą jeszcze spodziewać się kibice?
– Jednej, dwóch… Chodzi nam o stopera i ewentualnie defensywnego pomocnika. Niewykluczone też, że pojawi się napastnik, ale to uzależnione od – ujmę to – „wyroków ekstraklasowych”. Rozważamy jeden temat Wiemy, że kluby powoli zaczną wracać z zagranicznych zgrupowań i podejmować ostateczne decyzje co do kształtu swoich kadr. Może wtedy coś się urodzi. Nie zamykamy się. Trzymamy rękę na pulsie. Nie zapisaliśmy tego nigdzie, ale przyjęliśmy, że nie chcemy zawodników starszych niż 26-, 27-letnich. Może z wyjątkiem jakiegoś superdoświadczonego stopera czy bramkarza, jak Krysiak. Powtarzam: nasz cel to również posiadanie jedną z najmłodszych kadr w lidze.

Kiedy kadra będzie zamknięta?
– Chcielibyśmy uczynić to do dnia wylotu do Turcji (12 lutego – dop. red.), ale nie oszukujmy się: może być to trudne. Wiemy, jakie są realia. Idealnie byłoby z zamkniętą kadrą zaczynać okres przygotowawczy, ale nie jest to możliwe, nie będąc jakimś potentatem. Na taki luksus może sobie pozwolić kilka klubów – i to raczej nie w Fortuna 1 Lidze. Przede wszystkim chcemy, by kadra była optymalna. Wiosną meczów nie ma może zbyt wielu, ale czeka nas też zaległe spotkanie z Wigrami, co najmniej jeden występ w Pucharze Polski. Nie ilość będzie tu znacząca, co intensywność. Zakładamy, że kadra będzie równie liczna co jesienią, albo nawet powiększona o jedno nazwisko. Do tego, by mieć po dwóch zawodników na każdą pozycję, jesienią brakowało nam tylko drugiego defensywnego pomocnika. Teraz chcemy, by trener miał ten komfort. Tego, czy tak się stanie, nie jestem jednak w stanie zagwarantować.

Jak w ogóle ocenia pan to okienko transferowe? Jest trudniej niż w poprzednich latach?
– Zima zawsze była trudna. Niby czasu jest więcej niż latem, ale zdecydowaną większość zawodników obowiązują kontrakty do końca czerwca i w grudniu trudno ich wyciągnąć. Jesteśmy w trakcie sezonu. Są kluby bardzo zdeterminowane, które za danego zawodnika są w stanie wyłożyć bardzo duże, nieraz wręcz nierynkowe pieniądze. My uważamy, że na pewnym pułapie określonych kwot nie jesteśmy w stanie przekroczyć i często przegrywamy przez to rywalizację na transferowym polu. Nie zejdziemy jednak z naszej ścieżki. W ostatnich latach przed każdym okienkiem zakładaliśmy, że wzmocnimy drużynę i mam nadzieję, że podobnie będzie teraz. To okaże się jednak dopiero wiosną, gdy zweryfikuje nas boisko. Jestem optymistą, ale w sporcie nie ma niczego pewnego.

foto: Mirosław Szozda