Dokładnie 80 lat temu, 3 maja 1942 roku w Chorzowie (wówczas Königshütte) na świat przyszedł jeden z najwybitniejszych trenerów w historii polskiej piłki – Antoni Piechniczek. W latach 1975-1979 był trenerem Odry Opole i zapisał się złotymi zgłoskami w historii niebiesko-czerwonych.

Zanim jednak dzisiejszy jubilat został trenerem, był piłkarzem. Pierwszym klubem Antoniego Piechniczka był Zryw Chorzów, gdzie późniejszy trener uczył się piłkarskiego abecadła. Następnie występował w drużynie Naprzód Lipiny, a później do swojego piłkarskiego CV Antoni Piechniczek mógł dopisać występy w Legii Warszawa i ukochanym Ruchu Chorzów, czyli klubie, którego jednymi z założycieli w 1920 r. byli wujkowie trenera Piechniczka. Antoni Piechniczek na boisku występował na pozycji prawego obrońcy lub pomocnika. W reprezentacji Polski rozegrał 3 mecze. Karierę piłkarską zakończył we francuskim Chateauroux. Antoni Piechniczek zadbał również o swoje wykształcenie, dzięki czemu Ukończył studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.

W wieku 31 lat, w 1973 roku Antoni Piechniczek został trenerem BKS-u Stal Bielsko-Biała, a dwa lata później został trenerem Odry Opole, m.in. dzięki dziennikarzowi Stanisławowi Puzynie, który polecał młodego trenera włodarzom opolskiego klubu. Tak jubilat wspomina okoliczności przejścia do Opola:

Znaliśmy się ze Stanisławem ze studiów, z AWF. Grałem co prawda wtedy w barwach Legii, a on był bramkarzem AZS, ale często chodziłem na jego mecze. Prezes Odry Feliks Gruchała przyjeżdżał do mnie kilkukrotnie, ale swoje auto zostawiał jeszcze przed Bielskiem, żeby nikt nie wiedział, że się spotykamy. Ustaliliśmy, że po sezonie przychodzę do Opola i tak zaczęła się nasza piękna historia.

Opole, w którym podczas swojej kariery piłkarskiej bywał dosyć często, trener polubił od pierwszej wizyty.

Z dworca szliśmy na Oleską na nogach. Już wtedy spodobało mi się to miasto, było można sobie urządzić spacer i zobaczyć wszystko w jeden dzieńwspomina szanowny jubilat.

Po raz pierwszy grał na Oleskiej jeszcze w wieku juniora.

Odra miała wtedy bardzo mocny skład juniorski. Na bramce stał kapitalny Białek, a ja musiałem upilnować Knopka, który był młodzieżowym reprezentantem Polski. W Opolu zremisowaliśmy, a bramkę na wagę awansu do finału… strzeliłem sam. (…) Bardzo miło wspominam wszystkie wyjazdy do Opola. Już wtedy spodobał mi się stadion przy Oleskiej, który miał swój klimat. Zawsze był przytulnym miejscem. Mimo bieżni czuło się kontakt z ludźmi, często było słychać pojedyncze komentarze. Fantastycznie przeżycie – opowiada trener Piechniczek.

Trener wprowadził nowy model budowania zespołu – kiedy inne klubu ściągały zawodników do wojska, bądź też na kopalnie, Odra opierała się na najzdolniejszej, młodzieży z Opolszczyzny.

Można powiedzieć, że prowadziłem taką kadrę województwa. Mieliśmy najlepszych piłkarzy z okolic, którzy wiedzieli co to znaczy grać w Odrze. Był to dla nich wielki zaszczyt i honor, dlatego dawali z siebie wszystko. A ja robiłem wszystko, by im pomóc – wyjaśniał Pan Trener.

Z marszu Odra wygrała II ligę i awansowała do I ligi (ekstraklasy), a Wojciech Tyc został królem strzelców. Na stadionie przy Oleskiej frekwencja wynosiła średnio kilkanaście tysięcy kibiców z całego regionu. To wszystko sprawiło, że w Odrze czuć było rodzinną atmosferę o czym wspomina trener:

Za to zawsze dziękowałem Jasiowi Śliwakowi, który dbał o naszą przyjezdną młodzież. Mieli oni stworzone świetne warunki i wiedzieli, że dzięki dobrej grze mogą dostać szansę w pierwszym zespole. My naprawdę cieszyliśmy się tym, że jesteśmy ze sobą. Byliśmy wielką rodziną. Żyliśmy tym wszystkim, a tego dziś próżno szukać w wielu klubach.

W 1977 roku wraz z Odrą trener Piechniczek sięgnął po Puchar Ligi, pokonując w finale w Częstochowie Widzew Łódź 3:1. Ten puchar otworzył Odrze Opole drogę do startu w Pucharze UEFA w sezonie 1977/78 (I runda z 1. FC Magdeburg zakończyła się przegraną 1:2 w Opolu i remisem 1:1 na wyjeździe).

W swoim ostatnim sezonie w Opolu trener z zespołem wywalczyli mistrzostwo jesieni, w której zaliczyli jeden z najbardziej pamiętnych meczów w historii klubu – w Warszawie z Legią.

Do przerwy prowadziła Legia 2:0, a co działo się później najlepiej zrelacjonował te wydarzenia sam trener

Ależ to był mecz! Jechaliśmy z chłopakami do stolicy tacy niepewni swego, co było widać w pierwszej połowie. W szatni powiedziałem, że jeśli nic nie zmienimy, to Legia strzeli nam piątkę i z takim wynikiem wrócimy do domu. Spytałem czy tego chcemy. Odpowiedź miałem na boisku, od razu stanęliśmy wyżej i szybko strzeliliśmy bramkę. Kazimierz Deyna grał wtedy swój pożegnalny mecz i grał naprawdę dobrze. Strzelił nam bramkę na 3-1, z daleka wrzucił piłkę „Młynarzowi” za kołnierz. Ależ [Józef Młynarczyk – przyp. red.] był wtedy na siebie zły. Na szczęście byliśmy drużyną. Mieliśmy w zespole Alfreda Bolcka, który strzelił trzy bramki. Po jednej dołożyli Wiesiu Korek i Wojtek Tyc. Jesteśmy jedynym zespołem w całej historii polskiej piłki, który strzelił Legii pięć bramek w 45 minut. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją co to znaczy.

Ostatecznie Odra zakończyła rozgrywki na 5. miejscu, a trener trafił do klubu, który znał od podszewki – Ruchu Chorzów. W Śląskim Klubie był tylko 1 sezon, ponieważ PZPN powierzył mu reprezentację Polski, z którą nasz wielki Trener na mundialu w 1982 roku, w Hiszpanii zajął trzecie miejsce. Przez wiele lat Pan Antoni trenował wiele klubów i reprezentacji, a później został wieloletnim działaczem Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Za swoje wybitne osiągnięcia Trener Antoni Piechniczek otrzymał wiele wyróżnień w tym: Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1999), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1982), Tytuł „Trenera Roku” przyznawany przez czasopismo „Piłka Nożna” (1978), Medal Kalos Kagathos (2017), Tytuł honorowego obywatela Opola (2018) i Chorzowa (2019), Tytuł doktora honoris causa Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach

Pan Trener Antoni Piechniczek poprowadził nasz klub w latach 1975-1979 w 139 oficjalnych spotkaniach. To były najlepsze lata w historii naszego Klubu – wspaniała, rodzinna atmosfera świetne wyniki, niezapomniane mecze…Właśnie dlatego Pan Antoni Piechniczek był, jest i będzie naszą Legendą. Legendą, której motto jest wyznacznikiem drogi, którą chcemy podążać:

Kiedy myślę o Odrze, przypominają mi się słowa filozofa:

Na przeszłość trzeba patrzeć z wdzięcznością, na teraźniejszość z pasją, na przyszłość z nadzieją. Moja Odra to była Odra z pasją. Moją i działaczy, którzy myśleli o klubie 24 godziny na dobę.

Szanowny Jubilacie, Wielki Trenerze! Dziękujemy za każdą chwilę, za wszystkie radości i wspaniałe wspomnienia! Życzymy dużo zdrowia!