Co przy tworzeniu nowego herbu Odry było najtrudniejsze? Co podoba się w nim najbardziej? Dlaczego na tle innych jest unikalny? Rozmawiamy z Jakubem Malickim, autorem odświeżonego herbu naszego klubu i dużym ekspertem w tej dziedzinie. Polecamy!
To jak, może wyliczymy, co zostało poprawione?
– Zaczęliśmy od korekty tarczy. Wcześniejszy herb miał pewne niekonsekwencje, jeśli chodzi o kąty nachylenia skosów, zakończeń na bokach herbu czy szarfy z napisem „Odra”. Zauważyłem, że to wszystko możemy dopasować pod kątem 45 stopni. To bardzo praktyczny kąt, pozwalający na budowanie materiału swobodnie, z zachowaniem zasad geometrii, no i… nawiązuje też do roku powstania Odry! Następnie tarcza została od nowa wyrysowana na prostopadłej siatce. Łuki stworzyliśmy za pomocą okręgów i w ten sposób otrzymaliśmy kształt, jaki dziś widzimy. Rozważaliśmy wariant z grubszymi albo cieńszymi obrysami. Postawiliśmy na cieńsze, by nie zakłócać odbioru pozostałych elementów herbu; głównie godła Opola, znajdującego się w dolnym prawym rogu. Największe zmiany dotyczyły właśnie godła.
Dlaczego?
– Na poprzednim herbie zostało wyrysowane dość niestarannie, szpony orła zlewały się ze skrzydłem, proporcje wymagały poprawki. Przejrzałem w tym celu historyczne wersje godła Opola. Rozważałem takie z bardziej wyprostowanym skrzydłem, ale po konsultacji z Szymonem Janusem postanowiliśmy, by ten orzeł był w większej mierze „piastowski”, nie tak regularny. Wyrównaliśmy też krzyż. Na koniec pozostało liternictwo, czyli najsłabszy element wcześniejszego znaku. Akurat złożyło się tak, że ktoś niezbyt dokładnie wyrysował te litery, tworzące napis „Odra” i „OKS”. Była zabawa ze znalezieniem kroju, ale finalnie wyrysowałem litery, nie korzystając z gotowego fontu. Założenie było takie, by obyło się bez rewolucji. Odpowiednio rozmieściliśmy litery na tarczy oraz ukośnej szarfie. Zastanawialiśmy się jeszcze nad kolorami całości. Czy żółty ma być bardziej jaskrawy? Czy przygaszony? Czy zbliżony do złotego? Postawiliśmy na przygaszony, dopasowaliśmy go do niebieskiego, a do tego doszedł do kontrastu czerwony i otrzymaliśmy finalny efekt.
Czy herb Odry był panu znany wcześniej?
– Tak, jak najbardziej. Prowadzę stronę o polskich znakach sportowych, tożsamości klubów i miałem okazję się mu przyjrzeć. Przed laty współpracowałem z portalem 90minut.pl. Na początku XXI wieku herb Odry wyglądał jeszcze gorzej niż wersja obowiązująca do niedawna. Szczególnie chodziło o napis „OKS”. Akronim był źle narysowany, nie było w tym harmonii i to był punkt wyjścia do zmian.
Patrząc na dotychczasowy herb Odry, oko fachowca od razu wyłapywało niedoróbki?
– Jeśli mówimy o spojrzeniu fachowca – to myślę, że tak. Spojrzenie osoby niezwiązanej z projektowaniem? Tu już trudno powiedzieć, ale sądzę, że było widać w tym znaku dysharmonię. Czy ktoś jednak potrafił to nazwać, określić, że chodzi o liternictwo czy zlewające się godło Opola – to raczej nie. Przeciętny kibic pewnie nie koncentruje się na takich detalach.
Na ile podczas pracy nad nowym herbem Odry zdał się pan na wskazówki od klubu, a na ile na własną inwencję?
– Pierwotnie umówiliśmy się tak, że tworzymy dwie wersje. Pierwsza będzie czysto autorska, dedykowana Odrze, a druga – to tylko lifting dotychczasowego znaku. Rozważaliśmy jeszcze wykorzystanie historycznego znaku z lat 60-70., który był niebiesko-czerwony. Pierwszy projekt przedstawiał wersję pośrednią – między znakiem historycznym a tym ostatnim. Tarcza była trochę inaczej zakończona od góry, nieco inaczej było narysowane godło Opola. Rozmawialiśmy. Nie było tak, że pokazałem wersję autorską i chciałem ją za wszelką cenę przeforsować. Zależało mi, by odbiór tego „rebrandingu” był odpowiedni, bo takie działania w przypadku klubów o wieloletniej tradycji zawsze są ryzykowne. Można – jak Juventus Turyn – pójść w totalną rewolucję, wbrew środowisku i kibicom. Można też jednak podejść do tematu bardziej subtelnie. Sprawić, by herb stał się bardziej współczesny, technicznie poprawny, a jednocześnie nie różniący się znacznie od poprzednich wersji. W przypadku Odry, znak był w miarę dobrze postrzegany przez kibiców, dlatego postanowiliśmy, że finalny projekt zbliżymy do obecnego herbu. Czyli będzie żółty, a nie biały kolor na „obramówkach”, napisach, godle – tym bardziej, że na oryginalnym godle Opola jest orzeł właśnie z krzyżem żółtym. Gdyby stał się biały, byłby to pewien kontrast. Ten proces trwał. Wyszliśmy więc od wersji rewolucyjnej, ale skończyło się na liftingu.
Jak długo trwały pana prace nad nowym herbem Odry?
– Nie była to oczywiście praca dzień w dzień. W ciągu dwóch tygodni przedstawiłem autorską wersję, czekałem na odpowiedź z klubu, a potem projekt przeszedł kilka zmian. Zamknęliśmy się w okolicach miesiąca, może trochę ponad.
Który element wymagał najwięcej wysiłku?
– Najtrudniejsze było z pewnością narysowanie odpowiednio godła Opola. Z jednej strony, szukaliśmy takiej formy, by była w miarę zbliżona do oryginału. Chodziło o to, by na znaku Odry stworzyć godło za pomocą płaskiej plamy, czyli jednego koloru. By nie było zbyt skomplikowane, by w mniejszych rozmiarach herbu nie stawało się nieregularną plamą. Szukaliśmy uproszczenia tego symbolu, dbając jednocześnie, by kojarzył się wciąż z Opolem. By nie był to zupełnie inny orzeł i inny krzyż. Wymagało to trochę kombinowania. Myślę, że na pierwszy rzut oka nie jest to zmiana rewolucyjna.
Co podoba się panu teraz w herbie Odry najbardziej?
– To, że jest znakiem w polskim sporcie oryginalnym. Mimo że znajdziemy wiele herbów przeciętych po skosie szarfą, to tu kompozycja jest ciekawa – w formie litery X. Jeśli spojrzymy na ułożenie napisu „Odra”, akronimu „OKS” i godła Opola, to widzimy właśnie X. Teraz, dzięki kątom 45 stopni, herb zyskał regularność. To znak na pewno warty uwagi. Jeśli ktoś się interesuje polskimi znakami sportowymi, na pewno będzie go kojarzył. Nie jest to znak, który można z czymś pomylić.
No właśnie. Czy herb Odry można jakoś skategoryzować, zaszufladkować?
– Z jednej strony, wpisuje się on w – jak ja to nazywam – „quasi-heraldyczne” spojrzenie na znaki sportowe. Posiada tarczę, która jest przecięta w lewy skos. Ten motyw często spotykamy w znakach sportowych, szczególnie polskich. Tarcza użyta w znaku Odry ma jednak oryginalny charakter. Wypustki po bokach są dość nietypowe, a zarazem mamy tu prostą kreskę zakończenia górnego i boków, jest pięć ostrych wierzchołków, co jest nietypowe, tak jak rozmieszczenie elementów na kształt „X”. To znak osadzony w kanonach herbów sportowych, choć – tak swoją drogą – z pojęciem „herb” trzeba uważać. Historyk powiedziałby, że herby to były szlacheckie, rycerskie. W sporcie używamy tej nazwy przez wzgląd na pewną konwencję. Znak Odry jest zbliżony do klasycznego pojęcia heraldyki.
Jak klasyfikuje pan teraz herb Odry na tle reszty Nice 1 Ligi?
– Trudne pytanie, bo nakazuje mi oceniać swoją pracę. Sądzę jednak, że w pierwszej lidze będzie wyróżniał się precyzją wykonania. A nowoczesnością? Nie lubię takiej kategorii. Dla jednych nowoczesny będzie herb Juventusu, dla innych – Arsenalu. Moim zdaniem, decydujące są inne czynniki. Herb Odry jest osadzony we współczesnych realiach projektowych, wyrysowany zgodnie ze wszystkimi prawidłami projektowymi, czyli uproszczony. Wpisuje się w trendy designu, bo doprowadziliśmy go do prostych kształtów – kątów, kresek, kół. Tak naprawdę jednak, nie chcę mówić, że się wyróżnia. To powinien powiedzieć ktoś inny. Dla mnie więc po prostu wygląda profesjonalnie. Trudno się do czegoś przyczepić. A herby rywali? Wiadomo, że niektóre wymagałyby dopracowania.
Ma pan w Nice 1 Lidze ulubiony herb? Oczywiście poza Odrą?
– (śmiech). Tak generalnie, lubię znaki, które są trochę nieforemne, dlatego bardzo podobał mi się znak GKS-u Bełchatów, tyle że nie ten obecny, a z lat 90. Łączył różne elementy, nie dał się jednoznacznie sklasyfikować. Był po prostu oryginalny. Bełchatów to jednak dziś drugoligowiec. Z aktualnych pierwszoligowców, na pewno wart uwagi jest Ruch Chorzów. Jego znak powstał przed wojną. W specyficznym trójkącie nie było wtedy „erki”, a monogram KSR. Teraz to znak fajny, tyle że przez gradienty nałożony na tarcze, już stał się trochę przestarzały, bo osadzony w pewnej modzie, która minęła. Bez gradientów, z płaskim kolorem niebieskim, ten znak mógłby dziś spokojnie funkcjonować i jak dla mnie byłby bliski perfekcji. Co jeszcze… Stal Mielec to fajne zestawienie koła zębatego z wizerunkiem żurawia, odnoszący się do przemysłu lotniczego, pod którego patronatem funkcjonowała Stal przez długie lata. Ciekawy był niegdyś GKS Katowice, przez połączenie monogramu „G” z godłem Katowic. Nietypowy jest znak Górnika Łęczna. Niektórym może wydać się toporny: monogram wpisany w młot górniczy. To pachnie trochę starym projektowaniem przemysłowym, ale znak jest oryginalny, a ja uważam, że to ważna cecha, by wyróżniać się pośród rywali. Mógłby zostać ten znak odrobinę odświeżony, jeśli chodzi o sam układ liter i – być może – kolorystykę – ale nie wychylam się.
Od jak dawna pasjonuje się pan herbami piłkarskimi?
– Zainteresowałem się nimi w czasach, gdy Legia grała w Lidze Mistrzów. Ale nie, nie rok temu (śmiech). W 1995 roku trafiłem na „skarb kibica” Ligi Mistrzów w tygodniku „Piłka Nożna” i zwróciłem uwagę na herby drużyn, które wówczas w niej występowały. Amatorsko rysowałem je sobie na papierze, szkicowałem też własne projekty. W Polsce nie było jeszcze wtedy powszechnie dostępnego internetu. Prowadziłem bloczki z herbami. Gdy zacząłem myśleć o drodze zawodowej, najbliżej było mi do grafika. Rysowałem też wiele innych rzeczy. Finalnie, poznałem program do grafiki wektorowej. To był 2003 rok. Współpracowałem z 90minut.pl, powstała też taka duńska strona „High Quality Football Logos”, gdzie tworzono bazę herbów w formie elektronicznej. Rysowałem, zaczęły pojawiać się drobne zlecenia od klubów. Do dziś zaprojektowałem sporo znaków, również z województwa opolskiego – m.in. Olimpię Lewin Brzeski. W 2008 roku zacząłem pracę jako grafik na etacie w Comarchu, w Krakowie. Wtedy herby odłożyłem na dalszy plan, biorąc tylko w razie czego odpłatne zlecenia. To było kilka znaków w roku. Od 2011 jestem już na własnej działalności, moją firmą partnerską jest poznańska Kiwisport, dla której wykonuję projekty sportowe. Pracowałem już dla Ekstraklasy SA, ekstraligi żużlowej, Polskiego Związku Tenisa. Zrealizowałem wiele intratnych projektów. W 2015 roku założyłem też stronę polskielogo.net, na której przyjąłem też publicystyczną formę działania. Nie skupiam się tylko na tworzeniu bazy danych, ale też sięgam do historii. W międzyczasie udało się zaprojektować kilka znaków, czy wykonać liftingi. M.in. – dla Stali Rzeszów. Teraz wykonuję komercyjnie średnio jeden projekt spotowy w miesiącu.
Czy ma pan jakiś ulubiony herb?
– Trudno wskazać jeden. W każdej lidze mam klub, któremu kibicuję, i zastanawiam się, czy to aby nie dlatego, że podoba mi się jego znak… W Hiszpanii – Real Sociedad. Choć nie jest wyszukany, to w fajny sposób łączy chorągiew z klasyczną piłką i koroną. W Niemczech – Stuttgarter Kickers. Ma bardzo nietypowy znak, wieloznaczny, błękitno-biały monogram. Chyba zaczynał tam karierę Juergen Klinsmann. Utkwili gdzieś na poziomie trzeciej ligi, bez większych sukcesów. Lubię też Borussię Dortmund, za taki neonowy żółty. Bardzo prosty znak, trzy litery, dwie cyfry. Wcale nie musi być finezji, by było dobrze. Chodzi też o to, by nie sprawiać problemów w druku, w aplikacjach mobilnych. W Anglii podoba mi się Tottenham. Znak otwarty, bez tarczy, na którym zestawiono koguta z przedwojenną piłką, piękne nawiązanie do tradycji „Spurs”.
No a Polska?
– O Bełchatowie z lat 90. już wspominałem. Wyrazisty, nietypowy jest Lech Poznań. Świetny jest pierwotny znak Wisły Kraków. Biała gwiazda na tarczy… Teraz dodatkowe elementy powodują, że w pomniejszeniu ten znak traci czytelność. Arka Gdynia kiedyś miała konika morskiego z trójkątem. jak na polskie warunki – bardzo nietypowe. Mówiłem też o Ruchu, dodam Motor Lublin, Widzew Łódź… Mógłbym tak wymieniać. Uważam generalnie, że polskie znaki wyróżniają się w Europie. Są nietypowe, nie bazują na prostych symbolach. Szukam w znakach oryginalności, ale i prostoty. Bez mnóstwa szarf, wieńców. Bo co z tego, że interesujący jest Śląsk Wrocław, skoro przez wieniec traci czytelność i jest skomplikowany?
O odświeżonym herbie Odry można też poczytać na stronie Jakuba Malickiego polskielogo.net – TUTAJ. Polecamy!