Podczas meczu w Elblągu miał być orężem trenera Furlepy na drodze do sukcesu – wykonanie zadania okupił kontuzją.

Damian Ałdaś, bo o nim mowa, pojawił się na murawie w 59 minucie spotkania, zmieniając Mateusza Perońskiego, niestety po incydencie w doliczonym czasie gry opuścił boisko na noszach.

Dzisiaj nasz pomocnik, przebywający od niedzieli na przymusowym odpoczynku, już bez emocji relacjonował przyczynę urazu i z dużą dozą niepewności “wybiegał” w przyszłość.

– Jak doszło do zdarzenia?

– Próbowałem się obrócić z piłką, ale w momencie gdy przeniosłem ciężar ciała na lewą nogę zostałem trafiony od środka w kostkę. Może gdybym miał nogę w powietrzu, to skończyłoby się na mocniejszym stłuczeniu, ale niestety stałem już dość mocno.

– Pierwsze “wróżenie z fusów” dawało nadzieję na absencję krótszą niż 2 tygodnie?

– Ciężko to jeszcze stwierdzić, raczej szybciej niż 2 tygodnie nie będzie, wiele wskazuje na mocne skręcenie kostki, ale na razie opuchlizna jest tak duża, że nie można zrobić szczegółowych badań. Byłem dzisiaj na zabiegu, pijawki wypiły część krwi, cierpliwie czekam więc aż zejdzie reszta opuchlizny i wtedy będę mądrzejszy o USG.

– Dzięki, wspólnie z kibicami trzymamy kciuki za Twój szybki powrót na boisko!

– Dziękuję bardzo! Z taką świadomością obiecuję zdrowieć szybciej!

Fot. Michał Kalbarczyk / www.dziennikelblaski.pl