Niebiesko-czerwoni w kapitalnym stylu inaugurują rundę rewanżową – i zarazem wieńczą ostatni w 2017 roku wyjazdowy mecz o ligowe punkty!

Dość długo i dość dużo mówiło się tej jesieni o wyjazdowej niemocy Odry, stojącej w totalnej opozycji do miejsca naszego zespołu w tabeli i rezultatów uzyskiwanych przy Oleskiej. Jeśli jednak mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, to opolanie wywiązali się z tego obowiązku świetnie. Sześć punktów, pięć zdobytych bramek i ani jednej straconej – to bilans dwóch ostatnich odcinków serialu pt. „Niebiesko-czerwoni w roli gości AD 2017”.

Tydzień temu, w Grudziądzu, wygraną zapewniły trafienia Marcina Wodeckiego i Szymona Skrzypczaka. W niedzielne południe na Lubelszczyźnie znów na listę strzelców wpisał się ten sam duet, przy czym „Pszczółka” uczynił to nawet dwukrotnie. Na wielkie brawa zasłużył też Mateusz Kuchta. Odkąd 21-latek wskoczył między słupki naszej „świątyni”, jeszcze żaden rywal nie znalazł na niego sposobu. Trzy występy – z Tychami, Olimpią i Łęczną – kończył z czystym kontem strat. Ale doceniając zasługi każdego z osobna, nie kreujmy pojedynczych bohaterów, bo Odra jest zespołem silna.

Mecz ze spadkowiczem z Lotto Ekstraklasy był emocjonującym widowiskiem, a pomyli się ten, który stwierdzi, że podopieczni Mirosława Smyły wygrali lekko, łatwo i przyjemnie, nie dopuszczając przeciwnika do głosu. Górnik, w którym na półmetku sezonu doszło do zmiany trenera – Tomasza Kafarskiego zastąpił dotychczasowy drugi szkoleniowiec Sławomir Nazaruk – kilkukrotnie był bardzo bliski strzelenia gola. Do celu brakowało gospodarzom dosłownie centymetrów.

Wyliczając: w 3. minucie Patryk Szysz uderzył minimalnie niecelnie. W 24. minucie Łukasz Tymiński przymierzył w poprzeczkę. W 30. minucie Rafał Kosznik kropnął z jakichś 25 metrów w słupek. W 36. minucie Kuchta w świetnym stylu obronił najpierw strzał, a potem dobitkę Grzegorza Bonina. Tenże Bonin w 45. minucie pomylił się nieznacznie głową. W 71. minucie nasz golkiper odbił uderzenie Roberta Pisarczuka, a w przeciągu kolejnego kwadransa powstrzymał też Pawła Sasina i Filipa Szewczyka. W minucie 84. z kolei, po raz trzeci tego dnia uratowała nas konstrukcja bramki, bo Arkadiusz Kasperkiewicz z dystansu „ostemplował” poprzeczkę.

W tzw. międzyczasie Odra też miała swoje sytuacje, też kilkukrotnie mogliśmy łapać się za głowy, ale – co najważniejsze – trzykrotnie znaleźliśmy drogę do siatki gospodarzy. Worek z bramkami rozwiązał po kwadransie Szymon Skrzypczak, uderzając z pierwszej piłki po dograniu Gabriela Nowaka. Prowadzenie niebiesko-czerwoni podwyższyli tuż przed przerwą. Rafał Brusiło dośrodkował z prawej flanki, a okazji nie zmarnował Marcin Wodecki. Również za sprawą „Pszczółki” rezultat został ustalony. Stało się to w samej końcówce, bo 87. minucie.

Tym samym, wyprawa na Lubelszczyznę zakończyła się najwyższą jak dotąd w sezonie wyjazdową wygraną – a wyrównaniem najwyższych rozmiarów zwycięstwa Odry w Nice 1 Lidze. Jeszcze w lipcu, w inauguracyjnej kolejce, przy Oleskiej nasza drużyna pokonała 3:0… Górnika Łęczna.

Dzięki niedzielnej wygranej, przynajmniej na kilka godzin – do czasu meczu Miedzi Legnica z Rakowem Częstochowa – wskoczyliśmy na fotel lidera tabeli, a na pewno pozostaniemy w strefie premiowanej awansem, dzięki wyprzedzeniu Chojniczanki. I o podtrzymanie tego porządku, no i godne zakończenie tego fantastycznego 2017 roku, powalczymy w najbliższą sobotę z Pogonią Siedlce. Już teraz możemy napisać – wszyscy na Oleską! Gramy o mistrza jesieni!

Protokół meczowy
18. kolejka Nice 1 Ligi
niedziela, 19 listopada, godz. 12:00, stadion przy Alei Jana Pawła II w Łęcznej

Górnik Łęczna – Odra Opole 0:3 (0:2)
0:1 – Skrzypczak, 13 min (asysta Nowak)
0:2 – Wodecki, 41 min (asysta Brusiło)
0:3 – Wodecki, 87 min (asysta Skrzypczak)

Sędziował Łukasz Szczech (Warszawa). Widzów 1560.

Górnik Łęczna: Prusak – Pisarczuk, Kasperkiewicz, Pruchnik (56. Karbowy), Kosznik – Tymiński, Sasin – Bonin, Sosnowski, Jarecki (76. Szewczyk) – Szysz.
Trener Sławomir NAZARUK.

Odra Opole: Kuchta – Trznadel, Bodzioch, Kowalski, Winiarczyk – Habusta, Nowak (73. Baran) – Brusiło (85. Gancarczyk), Niziołek, Wodecki (90+1. Marzec) – Skrzypczak.
Trener Mirosław SMYŁA.

Żółte kartki: Sosnowski – Kuchta, Habusta.

foto: Mirosław Szozda