Damian Ałdaś, który nabawił się kontuzji w Elblągu, od wczoraj w pełni trenuje, Janusz Gancarczyk musi jeszcze poczekać.
Od feralnej 93 minuty wyjazdowego spotkania z Olimpią Elbląg, podczas którego „Ałdi” doznał urazu kostki, minęły już ponad 3 tygodnie, ale zgodnie z wcześniejszymi, ostrożnymi rokowaniami, wszystko jest na najlepszej drodze do szczęśliwego finału.
W czwartek Damian wrócił do treningów z drużyną, chociaż każdego ranka nadal korzysta z zabiegów rehabilitacyjnych.
– Na razie nie brałem jeszcze udziału w pełnym boiskowym kontakcie, lecz od przyszłego tygodnia wchodzę w stuprocentowy trening – z zadowoleniem oznajmił dzisiaj Damian Ałdaś.
Nie widać natomiast wyraźnego końca rekonwalescencji Janusza Gancarczyka, którego rozstanie z boiskiem trwa już niemal 5 miesięcy.
– Czuję się fizycznie coraz lepiej, od dawna jeżdżę na rowerze, od kilku tygodni truchtam, chociaż z małą przerwą, ze względu na ból, wynikający być może ze zbyt dużego obciążenia. Aktualnie czekam na wynik badania usg oraz testów, mających pomóc w ocenie i porównaniu siły nóg, wówczas może dostanę zgodę na mocniejszy trening, bo na razie skupiam się na odbudowie mięśnia za pomocą specjalnych ćwiczeń, oczywiście korzystam również z usług specjalistów od rehabilitacji.
– Jestem pod stałą opieką klubowego lekarza i fizjoterapeuty, czekamy, ćwiczymy, wzmacniamy mięsień, to jest teraz rzecz podstawowa, nie miałem w życiu poważniejszej kontuzji „piłkarskiej”, jedynie operację barku, zawsze więc szybko wracałem na boisko, tym razem muszę się uzbroić w cierpliwość – podsumował Janusz Gancarczyk.
Fot. Mariusz Matkowski / www.sportowe.opole.pl