Sezon 2020/2021 opolska Odra ukończyła na 8. miejscu w Fortuna 1 Lidze. To był najlepszy wynik OKS-u od 20 lat. Eksperci piłkarscy nie dawali wiary w to, że wynik ten może być jeszcze poprawiony. Mimo to w kolejnych, niedawno zakończonych rozgrywkach, opolanie spisali się jeszcze lepiej i zajęli 5. pozycję w tabeli. Dzięki temu grali w barażach o Ekstraklasę.

Sezon rozpoczął się porażką na inaugurację sezonu 1:4 z Miedzią Legnica. Przegrana była  dotkliwa podwójnie, bo poniesiona przed własną, opolską publicznością. Odra ma problemy z punktowaniem w meczach inauguracyjnych. Po raz ostatni nasz zespół wygrał pierwszy mecz sezonu w 2018 roku. Odra pokonała wtedy na Oleskiej 51  GKS  Tychy 2:1.

Na szczęście piłkarze trenera Piotra Plewni szybko zapomnieli o nieudanej inauguracji . W 2. kolejce  na wyjeździe pokonali spadkowicza z Ekstraklasy – Podbeskidzie Bielsko-Biała aż 3:0. Dzięki temu zwycięstwu uniknęliśmy nerwowej atmosfery, bo w trzecim meczu  była porażka z Sandecją. Dzięki zwycięstwu z „Góralami” piłkarze mieli względny spokój co zaowocowało dobrą postawą, na miarę oczekiwań.  Piłkarska jesień w Fortuna 1 Lidze zakończyła się po 20. kolejkach. W pamięci kibiców zostaną szczególnie dwa zwycięskie mecze odniesione w świetnym stylu na Oleskiej 51 w Opolu: z GKS-em Katowice (4:2) i ŁKS-em Łódź (3:0). Do zapomnienia mecze z Puszczą Niepołomice i Arką Gdynia (w obu 0:3). Żal straconych punktów, mimo prowadzenia, w meczach z Jastrzębiem i Polkowicami. Odra przezimowała na 10. pozycji, ale do 3. miejsca traciła zaledwie 6 punktów.

 Wiosna rozpoczęła się nie najlepiej. Remis z Zagłębiem Sosnowiec, a następnie porażki z Chrobrym i Arką sprawiły, że zespół spadł na 11. pozycję – najniższą w całym sezonie. Wystarczyły zaledwie 3 mecze bez wygranej i w mediach społecznościowych uaktywnili się ci, którzy niekoniecznie dobrze życzą Odrze lub po godzinach w ramach hobby zajmują się hejtowaniem, a przecież każdy zespół ma prawo do lekkiego dołka formy. Na szczęście w Klubie pracują ludzie, którzy niejedno w piłce widzieli i zachowali spokój. Nie było żadnych nerwowych ruchów ze strony działaczy, czy sztabu szkoleniowego. Wszyscy wiedzieli, że z chwilowego dołka można wyjść jedynie poprzez ciężką pracę.

Kolejne spotkanie to wyjazd do Łodzi na mecz z Widzewem – do jaskini lwa, a właściwie do Serca Łodzi. Przy ponad 14-tysięcznej publice podopieczni Piotra Plewni nie rozegrali może wielkiego widowiska, ale zagrali odpowiedzialnie taktycznie, a dzięki fenomenalnemu strzałowi Antoniego Klimka w końcówce spotkania, wywieźli z Łodzi pierwsze w historii ligowe zwycięstwo nad Widzewem. To była wyjątkowa chwila dla naszego młodego zawodnika oraz punkt zwrotny dla całego niebiesko-czerwonego zespołu w tym sezonie. Rozpoczął się marsz w górę tabeli i  kontynuacja historycznych wyników: pierwsze od niemal 7 lat zwycięstwo z Jastrzębiem, czy pierwsze od 1 września 1979 roku zwycięstwo na boisku w Katowicach. Były też i mniej przyjemne momenty, jak tracone gole w końcówkach meczów, co wywoływało uczucie niedosytu. Czy jednak rzeczywiście końcówki meczów to pięta Achillesowa zespołu Odry, jak uważa wielu kibiców? Weszliśmy w rolę „Pogromców mitów” i sprawdziliśmy to, biorąc pod uwagę gole strzelane i tracone od 85. minuty przez nasz zespół i to ile punktów dzięki końcówkom ugraliśmy, a ile straciliśmy.

Odra – Chrobry 1:0 (gol w 89. min. z rzutu karnego zdobyty przez Krzysztofa Janusa) +2 pkt

Górnik Polkowice – Odra 1:1 (87. min. Jarosław Ratajczak) -2 pkt

Odra – Skra 1:0 (89. min. gol Mateusza Kamińskiego) +2 pkt

Resovia – Odra 3:3 (90+5 min. gol z rzutu karnego zdobyty przez Rafała Niziołka) +1 pkt

Widzew – Odra 0:1 (87. min. gol Antoniego Klimka) +2 pkt

Odra – Górnik Polkowice 1:1 (90+2. min. Mateusz Piątkowski) -2 pkt

Odra – GKS Tychy 1:1 (90+3. min.  Daniel Rumin) – 2pkt

Skra – Odra 2:2 (90+5. min. Mateusz Malec) – 2 pkt

Podsumowując: Dzięki bramkom zdobytym w końcówce nasz zespół odmienił losy meczu na swoją korzyść w 4 meczach i wywalczył 7 punktów. Trzykrotnie dzięki temu podopieczni trenera Piotra Plewni schodzili jako zwycięzcy, a raz wywalczyli remis. Czterokrotnie też wypuścili zwycięstwo z rąk, przez co zanotowali stratę 8 punktów. W ogólnym bilansie zaledwie 1 punkt na minusie, więc można śmiało powiedzieć, że: zachowana została równowaga w przyrodzie/w przyrodzie nic nie ginie. Taka jest piłka: raz daje, raz zabiera, dzięki czemu jest nieprzewidywalna i dostarcza tylu emocji. Za to ją kochamy. Wracając do meritum: z całą pewnością można obalić mit, że końcówki meczów są piętą Achillesową niebiesko-czerwonych.

Pod koniec sezonu zanotowaliśmy najwyższą wygraną na wyjeździe w całej lidze. 4:0 w Łodzi z miejscowym ŁKS-em zadecydował, że w tym sezonie to Odra okazała się największym koszmarem „Rycerzy Wiosny”, którzy jesienią przegrali w Opolu 0:3 co w dwumeczu daje bilans 0:7 z opolską Odrą.

Mając zagwarantowane 5. miejsce i grę w barażach, w ostatniej kolejce z Resovią, trener dał możliwość gry tym, którzy otrzymywali mniej minut.  Spotkanie zakończyło się porażką, wpisując się w tendencję z ostatnich lat, podobnie jak mecze na inaugurację rozgrywek. Odra na koniec sezonu nie wygrała od 4 lat. Po raz ostatni zdobyła komplet punktów w spotkaniu kończącym ligowe zmagania 2 czerwca 2018 roku.

Nadszedł czas na baraże. Wyjazd do Kielc. Stawka ogromna. W takich meczach o losach meczu często decydują detale i szczęście. Fortuna nie sprzyjała naszej drużynie, która szybko straciła pechowe gole i mimo większej aktywności w grze i dążeniu do zdobycia bramki, czego wymiernym efektem są statystyki, piłka nie wpadła do zaczarowanej bramki kielczan strzeżonej przez Konrada Forenca. Wielka szkoda, bo nasz zespół zasługiwał na co najmniej 1 gola. Ten mecz zakończył sezon naszej drużyny. Bardzo udany. Lepszy od poprzedniego, zarówno pod względem punktowym jak i miejsca w tabeli. To najmocniejszy dowód na to, że nasz Klub z roku na rok robi postępy i coraz mocniej puka do drzwi Ekstraklasy. Mimo wszystko zawodnicy czują lekki niedosyt.

Z tego niedosytu piłkarzy i sztabu szkoleniowego należy się cieszyć, ponieważ oznacza to, że chcą więcej, mają ambicję i głód sukcesu. To jest paliwo do ciężkiej pracy, czyli kluczowego elementu niezbędnego do osiągnięcia sukcesu.