– Ktoś zaczepił mnie i zapytał, jak podchodzę do startu ligi. Odparłem szczerze, że towarzyszy mi ciekawość, jak wypadniemy na tle silnego i mającego swoje ambicje rywala – trener Odry Opole mówi o zbliżającej się inauguracji sezonu z GKS-em Tychy i podsumowuje okres przygotowawczy.
Czy trener pierwszoligowca był w stanie wyciągnąć coś dla siebie z zakończonego w niedzielę mundialu?
– Myślę, że nie tylko pierwszoligowca, ale każdy trener, na dowolnym poziomie – od szkolenia dzieci i młodzieży aż po futbol profesjonalny – mógł znaleźć coś, co go zainspirowało, co wskazywało na nowe kierunki i trendy. Bo zawsze można, jeśli tylko analizuje się uważnie.
Zdradzi pan swoje wnioski?
– Nie odkryję nowego Świętego Graala. Tendencja w piłce jest taka, że rośnie znaczenie stałych fragmentów gry, często przewaga jest gry obronnej, oddania piłki przeciwnikowi, wyczekiwanie, kontrowanie. Te kwestie taktyczne w ostatnich latach się potwierdzają. W kontekście samego budowania zespołu, widzieliśmy, że najdalej doszły te ekipy, które tworzyły monolit. We Francji wielu znakomitych piłkarzy w ogóle zabrakło na mistrzostwach, ale ci młodzi ludzie grali fantastycznie. Świetną ekipę zbudowali Anglicy, co sygnalizuje, że nie zawsze wielkie nazwiska tworzą wielkiej zespoły.
To, co powiedział pan o obronie, stałych fragmentach, kontrach, w gruncie rzeczy jest smutne. Piłka będzie się stawać coraz mniej widowiskowa?
– Niekoniecznie, choć patrząc na grę reprezentacji narodowych, może to zmierzać właśnie w tym kierunku. Przeważać może równowaga w działaniach, mniejsze ryzyko podejmowane z piłką. To tendencja dla piłki reprezentacyjnej. Spójrzmy jednak na kluby. Manchester City podbił jedną z najtrudniejszych, o ile nie najtrudniejszą ligę świata, kreowaniem. Mając na co dzień do dyspozycji w klubie bardzo dobrych piłkarzy, można o to kreowanie się pokusić i na nim budować sukcesy.
Przekładając to na grunt pierwszoligowy, drużyny też opierać się będą przede wszystkim na defensywie i szybkim ataku, czy jednak czymś innym – zważywszy, że grono klubów marzących o awansie do ekstraklasy jak zwykle jest szerokie?
– Trudno odnosić mi się do rozgrywek pierwszoligowych. Doświadczenie mam niewielkie. Nie wiem, w jaką stronę pójdą trenerzy. Zauważmy jednak, że gro zespołów ma wyrównane, solidne jak na realia zaplecza ekstraklasy kadry, w których jest wielu naprawdę świetnych jak na ten poziom piłkarzy. W związku z tym, liga będzie wyrównana.
Poda pan kilka nazwisk tych świetnych piłkarzy?
– Spokojnie. To, że dzisiaj ktoś ma dobre CV, jeszcze niczego nie przesądza, bo swoją wartość trzeba dopiero potwierdzić na boisku. Mam nadzieję, że tacy piłkarze będą grali również w Odrze Opole.
Na faworyta do awansu wyrasta pana były pracodawca, a więc Bruk-Bet Termalica Nieciecza?
– Myślę, że tak. Termalica jest bardzo mocnym personalnie zespołem, ma świetnego trenera (Jacka Zielińskiego – dop. red.), została tam kadra z ekstraklasy, więc trudno nie zaliczać jej do grona drużyn, które mogą wygrać pierwszą ligę.
Spośród czterech ostatnich sparingów przegraliśmy trzy – z Opawą, Ruchem i Karwiną, a jeden – z Bełchatowem – zremisowaliśmy. Jak pan się na to zapatruje?
– Znaczenie będą miały przede wszystkim występy zespołu w meczach o ligowe punkty czy Pucharu Polski. Oczywiście, każdy chce wygrywać zawsze, ale wielokrotnie sprawdzaliśmy różne warianty i to ma zaprocentować w bojach o stawkę. Zwróćmy uwagę, że ponieśliśmy porażki z dwoma rywalami wyżej notowanymi, z czeskiej ekstraklasy. Ulegliśmy tez Ruchowi Chorzów – po sparingu, który miał dziwny przebieg. Oba gole straciliśmy z rzutów karnych, nie mnie już oceniać pracę sędziego. My swoją pracę w organizacji gry tamtego dnia wykonaliśmy. Myślę, że zrobiliśmy krok do przodu. Musieliśmy poprawić pewne rzeczy. Zdajemy sobie sprawę, że zespół jest budowany. Doszło do nas wielu nowych zawodników – nawet w ciągu ostatniego tygodnia, szczególnie w formacjach ofensywnych, dlatego zgranie nie jest jeszcze optymalne. Z tygodnia na tydzień nie da się utworzyć nowej drużyny, ale każdy moment, w którym jesteśmy razem, działa dla naszego dobra.
To był dość szalony okres przygotowawczy, ale – z drugiej strony – pan zna to z ekstraklasy, która tak wcześnie ruszała już w poprzednich latach.
– Na pewno nie był to komfortowy okres przygotowawczy w kontekście liczby zmian, jakich dokonaliśmy w kadrze. Zmieniliśmy ją bardzo mocno, jest wielu nowych piłkarzy. Oni nie byli z nami od pierwszego treningu, w związku z czym proces przygotowania zespołu cały czas trwa. To nie tylko organizacja gry, ale też motoryka. Kilku piłkarzy pracuje wedle indywidualnego planu, bo dołączyli do nas bardzo późno. Ich forma przyjdzie dopiero po kilku tygodniach. Jesteśmy pełni optymizmu przed pierwszymi meczami, ale wiemy też zarazem, że nie będzie to jeszcze optymalna forma Odry. Czas na nią dopiero przyjdzie.
Czyli podtrzymuje pan słowa z początku letnich przygotowań, kiedy powiedział pan, że start sezonu może być dla nas trudny i może nam przyjść zapłacić frycowe?
– Te słowa ani nie osłabły, ani nie nabrały mocy. Nie domniemujemy, nie szukamy alibi. To po prostu fakt, z którym musimy się zmierzyć.
Jest taka teoria – autorem chyba któryś z menedżerów – że transfery powinno oceniać się w dniu ich dokonania, bo to, co wydarzy się potem, zależy już od wielu czynników. A zatem, jak bardzo jest pan zadowolony z tego, co na tym polu latem zdziałała Odra?
– Pierwsza informacja jest taka, że to jeszcze nie koniec. Nadal potrzeba nam piłkarzy. Liga jest długa, w tym roku rozegramy 21 kolejek plus Puchar Polski. Prowadzę rozmowy z zarządem o kolejnych ruchach kadrowych. To bardzo trudne okienko. Często rozmawialiśmy jednocześnie z wieloma piłkarzami. Byli tacy, z którymi nie udało nam się dojść do porozumienia. Angaż każdego zawodnika, który do nas dołączył, był z kolei poparty wieloaspektową analizą jego przydatności – od umiejętności, skuteczności, aż po mentalność i bycie w szatni. Zdajemy sobie sprawę jednak, że było to bardzo płytkie. Nieraz, by ich zweryfikować, posiłkowaliśmy się analizą wideo czy własnymi kontaktami. To nie jest skauting, jakiego chciałbym w Odrze. Następne okienko będzie już lepiej przygotowane. Dogłębna analiza, obserwacja bezpośrednia… Teraz to nie było jeszcze możliwe, dlatego mogliśmy popełnić błędy. Jestem jednak przekonany, że każdy zawodnik, który do nas doszedł, okaże się wartością dodaną. Ci ludzie przyszli do Odry po to, by stawiać kroki do przodu i się rozwijać.
To grupa w komplecie czegoś głodna?
– Oni chcą wygrywać, iść do przodu, coś osiągnąć, a nie tylko trwać; być tu i teraz. To podstawa. Prócz umiejętności, to punkt, który był dla nas decydujący.
Byli tacy zawodnicy, którzy znajdowali się już blisko Odry, ale rezygnował pan z nich właśnie wskutek sfery mentalnej?
– Oczywiście; po rozmowach zarówno telefonicznych, jak i bezpośrednich, bo takich również sporo odbyliśmy. Zdarzało się, że rezygnowałem… Rezygnowaliśmy – bo to nie tylko moja praca, a też sztabu i zarządu. Był też tacy zawodnicy, o których bardzo mocno zabiegaliśmy, ale trafili do innych klubów. Przyznam, że ekstraklasowych.
Jak ocenia pan opolską młodzież? Na zgrupowaniu w Rybniku-Kamieniu z zespołem trenowali juniorzy Przemysław Chodorek i Denis Smolarek.
– Wiele pracy przed trenerami na co dzień prowadzących młodzież. Jestem również od tego, by w każdej chwili ich wspierać. Mają moje zapewnienie, że każdy wyróżniający się chłopak będzie miał szansę pokazania się, ale na to, by wyjść na boisko, musi już zasłużyć. Na zgrupowanie zabraliśmy tych dwóch wychowanków. Dostali chwilę na boisku i zasłużyli na to, by teraz mieć krótki urlop, bo po sezonie juniorskim praktycznie tej przerwy nie było. Przyglądamy się. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Każdy, kto trafia do zespołu, musi trzymać się pazurami, zębami, by z niego nie wypaść. Będą grali tylko ci, którzy na to zasługują, którzy się wyróżniają. Deklaruję jednak, że mając wybór, na pewno stawiam wychowanka przed zawodnikiem spoza regionu.
Czy w pełni przyzwyczaił się już pan do pierwszoligowych realiów? Że pewnie czasem w klubie czegoś brakuje, o coś innego trzeba poprosić, podczas gdy w ekstraklasie był to standard?
– Muszę powiedzieć, że o nic nie muszę się dopraszać. Z zarządem jest pełna współpraca. To, co sobie ustaliliśmy, jest respektowane. Cała sztuka polega na tym, by nie dopasowywać się do pierwszoligowych realiów. Twórzmy warunki organizacyjne, które wzniosą nas poziom wyżej, a potem równajmy do nich sportowo. Nie równajmy do tego, co pierwszej lidze. Twórzmy system i kulturę pracy, dobrą organizację. Za tym nie zawsze muszą iść pieniądze. Wprowadzajmy zasady, które usadowią Odrę wyżej, a w przyszłości dadzą sukces sportowy.
Ligę zaczynamy od trzech domowych meczów: z GKS-em Tychy, Sandecją Nowy Sącz i Wigrami Suwałki. Ma to dla pana znaczenie?
– Większego – chyba nie. Wiadomo, że jeśli gramy u siebie, to kiedyś będziemy musieli „odrobić” to na wyjeździe. W kontekście budowy zespołu, czekają nas bardzo trudne spotkania. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że ludzie chcą oglądać zwycięstwa. Zrobimy wszystko, by tak było. Patrząc na organizację gry i wytrenowanie, z tygodnia na tydzień będziemy mocniejsi. Nie ma znaczenia, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. To część ligi i trzeba to przyjąć.
Na pierwszy ogień Tychy, czyli jeden z kandydatów do awansu, o którego sile niedawno się przekonaliśmy, przegrywając 0:3.
– GKS ma w swoich szeregach dobrych piłkarzy, prowadzonych przez dobrego trenera (Ryszard Tarasiewicz – dop. red.). To wymagający przeciwnik, ale jeśli chcemy zrobić w tej lidze coś więcej, musimy walczyć z każdym i nie kategoryzować rywali na dobrych i złych. Cieszmy się, że zaczynamy od takiego meczu i możemy się sprawdzić. Ktoś zaczepił mnie i zapytał, jak podchodzę do startu ligi. Odparłem szczerze, że towarzyszy mi ciekawość, jak wypadniemy na tle silnego rywala, mającego swoje ambicje, nieźle grającego w poprzedniej rundzie. Ciekawi mnie, jak nasz zespół zareaguje. O to, że jesteśmy przygotowani, można być spokojnym. Mankamenty mogą pojawić się jeszcze w organizacji gry. W okresie przygotowawczym byliśmy niestabilni. Rozgrywaliśmy bardzo dobre sparingi przeplatane słabszymi. Zatem jednym słowem: ciekawość.
Odra Opole – GKS Tychy
1. kolejka I ligi
sobota, 21 lipca, godz. 17:45, stadion przy ul. Oleskiej 51
foto: Mirosław Szozda