Nasza drużyna pozostała już jedynym „rodzynkiem” w Nice 1 Lidze, który wciąż czeka na premierowe tej wiosny zwycięstwo. Czy złą serię przełamiemy w piątkowym starciu z rywalem z Głogowa? Początek – jak w Lidze Mistrzów – o godz. 20:45.
To nie jest łatwy tydzień dla kibiców Odry, bo po takim meczu, jak ten ubiegłotygodniowy, zremisowany w dramatycznych okolicznościach 2:2 w Mielcu, wielu z nas chciałoby pewnie zapomnieć w ogóle o istnieniu futbolu. Piłkarskie życie nie znosi jednak próżni i już po tygodniu – znów w obecności telewizyjnych kamer, w porze znamionującej starcia spod znaku Champions League – przyjdzie nam kolejny raz powalczyć o punkty.
– Opanowaliśmy już wyrzucanie z głowy wielu różnych rzeczy, ale to, co wydarzyło się w meczu ze Stalą, przekroczyło pewne granice. Piłka ma jednak to do siebie, że w każdej chwili potrafi zaskoczyć. Trzeba to umieć przełknąć. Jeśli miała to być dla nas lekcja pokory i zdobywania doświadczenia, to z trudem, ale przyjmujemy ją – mówi Mirosław Smyła, trener naszej drużyny.
Niebiesko-czerwoni to jedyny zespół w całej Nice 1 Lidze, który w 2018 roku nie cieszył się jeszcze ze zwycięstwa. Nie wygraliśmy łącznie od dziewięciu kolejek, przez ten czas 5-krotnie remisując i 4-krotnie uznając wyższość rywali.
– To ujma dla każdego sportowca, jeśli się nie wygrywa przez tak długi czas. Wszyscy czujemy złość. W wielu meczach mogliśmy się spokojnie pokusić o zwycięstwo, ale go nie odnieśliśmy. Trzeba szukać tego przyczyn i wyciągać wnioski na przyszłość. W pierwszej rundzie zdarzały nam się spotkania, w których oddawaliśmy dosłownie jeden celny strzał, a mimo to zdobywaliśmy trzy punkty. Teraz często jest tak, że są strzały, są sytuacje, a nie potrafimy wygrywać – zwraca uwagę trener Smyła.
Na siedem kolejek przed końcem sezonu plasujemy się w tabeli na 9. miejscu z dorobkiem 38 punktów, mając 8 „oczek” straty do lokat premiowanych awansem oraz 13 „oczek” zapasu nad strefą barażowo-spadkową.
– Dalszy rozwój Odry jest priorytetem. Jeżeli wiedza zdobyta przez 27 kolejek coś nam daje, to siedem ostatnich kolejek trzeba rozegrać w taki sposób, by mieć pewność, że wszystkie decyzje, które podejmiemy na koniec sezonu, będą mądre i wyważone. Na razie patrzymy jednak na mecz piątkowy, który bardzo chcemy wygrać. Mimo wszystko, jest w nas optymizm, w tygodniu drużyna wygląda dobrze, a trzeba pamiętać, że dwa ostatnie mecze graliśmy naprawdę dobrze. Skuteczność wołała jednak o pomstę do nieba, wręcz przerażała. Trzeba się mocno nad nią pochylać i dbać, by była na wyższym poziomie – podkreśla szkoleniowiec niebiesko-czerwonych.
W piątkowy wieczór na Oleską 51 zawita Chrobry Głogów, który jeszcze przed tygodniem szczycił się mianem wicelidera tabeli. Sytuacja jest jednak dynamiczna – w sobotę podopieczni Grzegorza Nicińskiego ulegli GKS-owi Katowice (0:2), a we wtorek w zaległym meczu w Łęcznej musieli uznać wyższość Górnika (1:2), radząc sobie bez swojego lidera i jednego z najlepszych piłkarzy naszej ligi, kontuzjowanego Mateusza Machaja. Dziś głogowianie plasują się na 6. miejscu ze stratą trzech punktów do wicelidera z Katowic, a wizyta na naszym stadionie będzie dla nich końcem małego 6-dniowego maratonu. Czy czynnik zmęczenia, przygotowania fizycznego, może mieć wpływ na obraz piątkowego starcia?
– Zawsze może być tak, że zawodnik, który w danym okresie gra więcej meczów, jest bardziej zmęczony. To naturalne. Jesteśmy jednak zawodowcami i z pewnością Chrobry ma swoje sposoby na regenerację, właściwe przygotowanie do meczu. To nie będzie więc punkt, na którym się oprzemy i na jego podstawie przygotujemy taktykę. Spokojnie. Chcemy zagrać dobry mecz przede wszystkim dla kibiców, którzy ostatnio mimo bezbramkowego remisu z Wigrami pożegnali nas oklaskami. Wierze, że będziemy w stanie sprzedać kibicom dobre widowisko i wygrać. Bardzo tego chcemy i nie chodzi tu już nawet o same punkty, a jakąś ciągłość pracy i potwierdzenie, że nasza robota to nie stagnacja, a wciąż budowa – tłumaczy Mirosław Smyła.
Jesienią w Głogowie górą byli rywale, zwyciężając po golach Mateusza Machaja z rzutu karnego (42. min.) i Damiana Kowalczyka (93. min.). Przy Oleskiej po raz ostatni podejmowaliśmy Chrobrego wiosną 2014 roku, w dawnej drugiej lidze zachodniej, wygrywając po kapitalnym golu Tomasza Wawrzyniaka.
W piątkowy wieczór pod znakiem zapytania stoi występ Marcina Wodeckiego. Listę nieobecnych wciąż tworzą natomiast Mateusz Czyżycki, Bartłomiej Maćczak i Marek Gancarczyk. – Są w końcowej fazie rehabilitacji. Reszta jest gotowa i głodna grania. Zostało nam kilka kolejek, w których musimy powalczyć przede wszystkim dla naszych kibiców, przygotowując jednocześnie plan na dalsze działanie – dodaje trener Odry.
Odra Opole – Chrobry Głogów
28. kolejka Nice 1 Ligi
piątek, 27 kwietnia, godz. 20:45, stadion przy ul. Oleskiej 51
Sędziuje: Łukasz Bednarek (Koszalin)
foto: Mirosław Szozda