– Przegraliśmy ten mecz w głowach – mówił na konferencji prasowej Jacek Paszulewicz, szkoleniowiec grudziądzan, którzy ulegli Odrze Opole 0:2.
– Historia zatacza pewne koło. Dwa lata temu, w analogicznym momencie sezonu, też spotkaliśmy się z trenerem Smyłą. Ja rozpoczynałem pracę w Olimpii, trener był w Rozwoju Katowice i to wtedy my byliśmy górą. Wygraliśmy 2:0 i rozpoczęliśmy marsz w górę tabeli…
– Co do dzisiejszego meczu: uważam, że przegraliśmy go mimo wszystko w głowach. Być może niektórzy zawodnicy nie wytrzymali presji, wiedząc, że strata jakichkolwiek punktów na własnym boisku będzie miała dla nas ogromne znaczenie. Nie ma co ukrywać, że dopiero przy wyniku 0:2, kiedy nie mieliśmy już nic do stracenia, zaczęliśmy mniej więcej realizować to, co sobie założyliśmy.
– W kontekście meczu przegranego u siebie 0:2 trudno mówić o pozytywach i nie zamierzam tego robić. Ojców sukcesu zawsze jest wielu. Gdy przychodzą porażki, odpowiedzialność spada na trenera. Nie boję się jej przyjąć. Mimo wielu rzeczy, które w tej rundzie nie ułatwiają nam życia; wielu problemów, o których wiedzą tylko ludzie będący blisko zespołu, biorę pełną odpowiedzialność za wyniki i po czterech latach pobytu w klubie zaakceptuję wszelkie decyzje, jakie zostaną podjęte. Bo jakieś ruchy należy podjąć, aby nie pogłębiać kryzysu, który niewątpliwie dopadł mój zespół.
– Dziękuję zorganizowanej grupie kibiców za doping. Przed meczem prosiłem o wsparcie i stanęła na wysokości zadania. Z kolei do grupki kibiców niezorganizzowanych, z trybuny krytej, apeluję: jeśli nie potraficie nas dopingować w momencie, w którym przegrywamy, to nie dopingujcie zespołu również wtedy, kiedy osiąga sukcesy.
– Jesteśmy w ciągłym kontakcie z prezesem, zarządem. Szukamy rozwiązania tych problemów, które nas dotknęły. Zastanawiamy się, co zrobić, by punktów w kontekście zimowej przerwy było więcej. Wiemy, jak poprzednie wiosny wyglądamy. Wiadomo, że zimą praca jest dobrze wykonywana, ale jesteśmy w trudnym momencie i potrzebujemy impulsu, by zespół nie ugrzązł w tym marazmie. Zostały dwa mecze, które są kluczowe. Najbliższy gramy u siebie z Zagłębiem Sosnowiec. Mamy kilka dni na podjęcie decyzji, co dalej.
foto: Mateusz Gajdas