Niebiesko-czerwoni ponieśli kolejną wyjazdową porażkę. Po emocjonującym i toczonym w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych spotkaniu ulegli chorzowianom.
Nie pomogła wizyta na nowym, pięknym Stadionie Śląskim i odprawa przeprowadzona w tamtejszej szatni. Niebiesko-czerwoni ponieśli czwartą z rzędu wyjazdową porażkę. Suwałki, Głogów, Olsztyn… W tamtych miastach opolanie stracili po dwa gole. W Chorzowie – aż trzy z zamykającym tabelę (ale już tylko wskutek odjętych przed sezonem punktów) Ruchem.
Toczone w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych spotkanie, rozgrywane przy porywistym wietrze, deszczu, a niekrótkimi momentami nawet i gradzie, było dobrym i emocjonującym widowiskiem. Pierwsza połowa należała zdecydowanie do gospodarzy, którzy przewagę udokumentowali już w 11. minucie. Po centrze Brazylijczyka Mello z rzutu rożnego, na „długim” słupku znalazł się Marcin Kowalczyk i mocnym uderzeniem nie dał szans Tobiaszowi Weinzettelowi.
Odpowiedź Odry, wspieranej przez liczne grono kibiców, mogła nadejść dosłownie po kilkudziesięciu sekundach, ale piłka poszybowała nad bramką chorzowian, którzy na przerwę schodzili z zasłużonym prowadzeniem. I tak po prawdzie, niebiesko-czerwoni mieli szczęście, że było tylko jednobramkowe.
Na drugą połowę Odra wybiegła z dwiema zmianami. Tomasza Wepę i Marka Gancarczyka zastąpili Gabriel Nowak i Szymon Skrzypczak. Podopieczni Mirosława Smyły wyraźnie przejęli inicjatywę i na efekty przyszło czekać raptem kilkanaście minut. Do wyrównania bardzo ładnym, mierzonym strzałem zza pola karnego doprowadził Jakub Habusta. Dla środkowego pomocnika z Czech, sprowadzonego do Opola latem, było to pierwsze trafienie w niebiesko-czerwonych barwach.
Odra przeważała i można było nawet mieć nadzieję, że wróci na Oleską ze zdobyczą większą niż tylko punkt. Losy meczu zupełnie odwróciła sytuacja z 77. minuty. Wtedy to w środku pola Martin Baran sfaulował Mello. Nasz słowacki stoper ujrzał drugą żółtą kartkę i musiał powędrować do szatni. Sytuację miało poprawić wejście innego środkowego obrońcy, Vaclava Cverny, który zmienił Marcina Wodeckiego, ale Ruch potrzebował naprawdę niewiele, by strzelić drugiego gola.
Znów padł po rzucie rożnym. Znów centrował Mello, a głową piłkę do siatki skierował rosły Bośniak Bojan Marković. Dwa gole po kornerach, dwie asysty Mello, do tego – to właśnie na nim czerwona kartka… Brazylijczyk mocno dał się niebiesko-czerwonym we znaki. Mimo gry w osłabieniu, opolanie ambitnie dążyli do odrobienia strat i wywalczenia co najmniej remisu. W końcówce prowadzili atak pozycyjny, chorzowianie absolutnie nie mogli czuć się bezpieczni, ale na konkrety się to nie przełożyło. W doliczonym czasie gry nadzialiśmy się z kolei na kontrę, zwieńczoną ładnym uderzeniem wprowadzonego z ławki Bartosza Nowaka. Chwilę wcześniej na trybuny odesłany został przez sędziego nasz drugi trener Daniel Wojtasz.
Emocji – sporo, solidnej gry – też nie tak mało, ale punktów nie ma. Co prawda Odra pozostała na najniższym stopniu podium tabeli Nice 1 Ligi, ale ścisk robi się coraz większy. Za tydzień zwycięstwa przyjdzie niebiesko-czerwonym poszukać w domowym meczu z GKS-em Tychy.
Protokół meczowy
15. kolejka Nice 1 Ligi
niedziela, 29 października, godz. 18:00, stadion przy ul. Cichej 6
Ruch Chorzów – Odra Opole 3:1 (1:0)
1:0 – Kowalczyk, 11 min
1:1 – Habusta, 63 min
2:1 – Marković, 81 min (głową)
3:1 – Nowak, 90+1 min
Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 5427.
Ruch Chorzów: Hrdliczka –Villafane, Kowalczyk, Marković, Hołownia –Przybecki, Trojak, Zawal (75. Balicki), Urbańczyk, Mello (90+2. Komarnicki) – Posinković (89. B. Nowak) .
Trener Juan Ramon ROCHA.
Odra Opole: Weinzettel –Brusiło, Bodzioch, Baran, Winiarczyk – Wodecki (78. Cverna), Wepa (46. G.Nowak), Habusta, Niziołek, Maćczak – Gancarczyk (46. Skrzypczak).
Trener Mirosław SMYŁA.
Żółte kartki: Mello – Baran, czerwona: Baran (76, druga żółta)
foto: Mirosław Szozda