W sobotę Odra Opole zmierzy się na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn. Początek o 17:15. – Za często zdarzają nam się w roli gości słabsze mecze. Czas to zmienić – mówi trener Mirosław Smyła.
Z jednej strony – lider jedzie do drużyny, która zajmuje obecnie 15. miejsce, oznaczające po sezonie konieczność rozegrania barażu z czwartą siłą rozgrywek drugoligowych. Z drugiej jednak strony – gospodarze, którzy w pięciu meczach przed własną publicznością zgarnęli 12 punktów, podejmą zespół czekający na zwycięstwo w roli gościa od drugiej kolejki.
Takie to właśnie paradoksy towarzyszą awizowaniu sobotniego spotkania Odry Opole ze Stomilem Olsztyn.
W stolicy Warmii przyjdzie nam bronić fotelu lidera. W tej całej drobnej euforii i radości związanej ze świetnymi wynikami osiąganymi tej jesieni przez niebiesko-czerwonych może jednak umykać fakt, że zawdzięczamy to przede wszystkim świetnej postawie na własnym stadionie. Przy Oleskiej wygraliśmy 6 z 7 meczów. Na wyjeździe? Jeden z pięciu, przy czym pełną pulę zgarnęliśmy już podczas premierowej wyjazdowej próby – w pierwszy weekend sierpnia w Siedlcach (2:1 z Pogonią). Potem były remisy 1:1 w Niepołomicach i Katowicach, a ostatnio – dwie porażki (1:2 z Wigrami Suwałki i 0:2 z Chrobrym Głogów).
– Mamy świadomość tego, co spotkało nas w Głogowie. Wszystko było przeciw nam. Można z przymrużeniem oka powiedzieć, że kibice podwójnie dopingowali zespół gospodarzy, który z kolei był zmobilizowany potrójnie. Jesteśmy po dwunastu kolejkach. Jeśli na tym etapie można w ogóle rozmawiać o liderach, to są to „papierowi” liderzy, ale ludzie mimo wszystko na to patrzą. To jest bodziec dla przeciwników – mówi trener Odry Mirosław Smyła.
Od tematu ostatnich występów niebiesko-czerwonych w roli gości nie ucieka.
– Musimy też mieć świadomość, że zbyt często na wyjazdach zdarzają nam się słabsze mecze. Ktoś zażartował, że znowu gramy przy światłach. Dotąd graliśmy dwa razy – i dwa razy dostaliśmy w łeb. Może do trzech razy sztuka? Trochę oczywiście żartuję, urozmaicam wypowiedź, ale musimy korzystać z doświadczenia. Wyjść w sobotę zmotywowani, grać jak tydzień temu u siebie z Bytovią. Zdeterminowani, odpowiedzialni. To była piłka „na tak” i życzylibyśmy sobie pokazać podobną w Olsztynie – podkreśla Smyła.
O ile na wyjazdach nasz przeciwnik może uchodzić za chłopca do bicia (remis w Grudziądzu i pięć porażek), o tyle u siebie jest dokładnie odwrotnie. 3:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, 2:0 z GKS-em Tychy, 2:1 z Górnikiem Łęczna, 2:0 z Miedzią Legnica… Olsztyńską twierdzę zdobyć zdołał dopiero przed dwoma tygodniami Raków Częstochowa, wygrywając tam 3:1.
– Można powiedzieć, że Stomil to zespół własnego boiska. Mamy tego pełną świadomość. Przygotowujemy się do tego meczu bez nawet ćwierci grama lekceważenia przeciwnika, a z pełnym szacunkiem. Jest u siebie niesamowicie groźny, ma swój pomysł na grę, co udowodnił z Miedzią. Taki team, a mimo to przegrał w Olsztynie 0:2! Stomil miał jakieś 30 procent posiadania piłki, ale to było świadome działanie. Oddał przeciwnikowi pole, jednocześnie wykazując się umiejętnością wykorzystania błędów. To trzeba szanować, cenić i być na to przygotowanym. Nie wolno nawet na sekundę rozluźnić szyków. Czeka nas bardzo ciężki mecz. Tym bardziej, że kogo bić, jeśli nie lidera? – zapytuje na koniec szkoleniowiec Odry.
W naszym zespole – o czym pisaliśmy TUTAJ – nie zagrają pauzujący za kartki Rafał Niziołek i Jakub Habusta. Po kontuzji stawu skokowego do dyspozycji sztabu pozostaje już Mateusz Bodzioch. Stomil – prowadzony przez znanego w naszym regionie z pracy w Kluczborku Tomasza Asensky’ego – wystąpi m.in. bez podstawowego stopera Pawła Baranowskiego, również mającego na koncie nadmiar „żółtek”.
Stomil Olsztyn – Odra Opole
13. kolejka Nice 1 Ligi
sobota, 14 października, godz. 17:15, stadion OSiR w Olsztynie
Sędziuje: Zbigniew Dobrynin (Łódź)
foto: Mirosław Szozda