Mecz z Legionovią toczył się z lekką przewagą gospodarzy, ale to Odra była skuteczniejsza, więc wygrała po raz piąty w sezonie.
Na listę strzelców w drużynie samodzielnego lidera II ligi wpisali się kolejno: Waldemar Gancarczyk (8′), Rafał Brusiło (60′) i Mateusz Marzec (93′), a gola dla przeciwnika zdobył Marcin Wodecki (31′).
Wszystko zaczęło się nieco nietypowo, bo zamiast ataków Odry, to Legionovia z łatwością przekraczała granicę opolskiej połowy i coraz śmielej poczynała sobie pod bramką Tobiasza Weinzettela.
Finał zaczepek był jednak taki, że to „Niebiesko-Czerwoni”, po raz kolejny, zadali cios w ciągu kilku minut od pierwszego gwizdka! Piłkę na połowie rywala wyłuskał górujący wzrostem nad obrońcami Dawid Wolny, skierował ją do Waldemara Gancarczyka, a ten wykorzystał ją najlepiej jak można. Popędził prawą stroną boiska, podobnie jak to miało miejsce podczas meczu w Elblągu, lecz tym razem zamiast w słupek, wymierzył tuż przy nim, więc piłka, mimo pięknego rzutu Sebastiana Madejskiego, zatrzepotała w siatce Legionovii!
Bramka w takim momencie z pewnością pomieszała szyki gospodarzom, ale nie zaprzestali oni gry ofensywnej, a nawet jeszcze podkręcili tempo, choć twarda i konsekwentna gra Odry nie ułatwiała im zadania. Bardzo aktywny był w tej części meczu Paweł Garyga, piłkarz z opolskim epizodem w karierze, a wtórowali mu w ataku: Grzelak, Wodecki i Płonka. To właśnie dwójka z tej czwórki miała swój największy udział przy bramce wyrównującej, dokładne podanie po ziemi Mikołaja Grzelaka, zamienił na celny strzał z linii pola karnego Marcin Wodecki.
W międzyczasie gospodarze ostro reklamowali faul w polu karnym na Arkadiuszu Madejskim, rzekomo zahaczanym przez Tomasza Wepę, ale sędzia był innego zdania, a w 25 minucie żółtą kartkę za faul na Płonce ujrzał Aleksander Kowalski, co kilka minut później wymusiło zmianę poszkodowanego. Trzeba jednak przyznać, że Legionovia była dzisiaj wymagającym przeciwnikiem, a dwóm stuprocentowym sytuacjom podbramkowym z najwyższym poświęceniem zapobiegli Peroński i Bodzioch.
W 40 minucie doskonale w polu karnym odnalazł się Dawid Wolny, zgasił niesforną piłkę, na jednym kroku minął obrońcę, i miał bramkarza na przysłowiowym widelcu, lecz kilkunastometrową drogę do siatki usłali swoimi ciałami obrońcy i to na jednym z nich uderzona przez Dawida piłka skończyła swój lot.
Drugą połowę rozpoczynała Odra, ale próba szybkiego ataku naszych zawodników się nie powiodła, za to po minucie bardzo blisko zdobycia gola byli gospodarze. Dośrodkowywał Paweł Garyga, a z piłką na 5. metrze minęli się kolejno Arkadiusz Ciach i Marcin Wodecki. Nie mniej gorąco było 5 minut później, gdy pewnemu strzałowi Wodeckiego zapobiegł dopiero w ostatniej chwili Mateusz Bodzioch. Ciekawego rozwiązania spróbował też Garyga, ale jego strzał z daleka, zmierzający „za koszulę” Tobiasza Weinzettela, wylądował na górnej siatce. Legionovia rozkręcała się z każdą minutą, mniej więcej przez kwadrans budując przewagę, którą goście z Opola podsumowali akcją zakończoną bramką!
Strzelcem gola został Rafał Brusiło, a precyzja jego uderzenia nie miała sobie równych w tym meczu. O trzecie celne trafienie dla Odry mógł się pokusić, asystujący przy bramce Brusiły, Waldek Gancarczyk, ale jego kąśliwy strzał z rzutu wolnego o 3 centymetry minął słupek po niewłaściwej stronie.
Prowadząc, Odra mogła sobie pozwolić na coraz więcej swobody, licząc ponadto na grę z kontrataku, natomiast Legionovia zmuszona była napierać większą liczba zawodników, co sprawiało, że miała na boisku optyczną przewagę. Dyscyplina taktyczna jaką prezentują w tym sezonie nasi piłkarze pozwalała jednak mieć nadzieję, że losy meczu już się nie odwrócą. Tak też się stało, a jakby tego było mało, w doliczonym czasie gry swojego pierwszego ligowego gola dla Odry zdobył Mateusz Marzec.
Dobrą akcję naszej drużyny świetnym zgraniem do Marca okrasił Przemysław Brychlik, a „Mateo” jak błyskawica wszedł w pole karne i pokonał Madejskiego, choć z niewielką pomocą Aleksandra Bajata, który zmienił lot piłki.
Od tego meczu Odra z pewnością nie jest już wielką niewiadomą tego sezonu, jest natomiast jego największą niespodzianką i rewelacją! Wysokie notowania zobowiązują, ale utrzymanie takiej pozycji nie będzie łatwe. To jednak melodia przyszłości, OKS to samodzielny lider drugiego frontu, który za tydzień podejmie przy Oleskiej rybnicki ROW! Nikogo, komu Odra leży na sercu, nie powinno na tym meczu zabraknąć!
Fot. Maja Kozłowska