Komentarz trenera Odry Opole po niedzielnej porażce z Ruchem Chorzów.

– Kilka tysięcy ludzi, doping – w tym również naszych kibiców… Tak powinien wyglądać mecz. Do tego dobre boisko, mimo warunków atmosferycznych, no i dosyć szybka gra. Może brakowało finezji, idealnych akcji czy podań nie było zbyt wiele, ale na ten mecz warto było jako kibic przyjść.

– Mimo porażki muszę podkreślić, że – skupiając się na swoim zespole – od 46. minuty graliśmy w piłkę tak, jak chcemy grac. Systematycznie pracowaliśmy na to, by zdobyć bramkę. Padła po ładnym strzale Habusty. Wydawało się, że mamuy ten mecz pod kontrolą, ale – jak to bywa – piłka jest bardzo niewdzięczna.

– Kompletnie niepotrzebna druga żółta kartka Martina Barana. Mówił, że był na 100 procent pewny tego, że trafi w piłkę. Nie trafił i od tego momentu mecz nam się zamknął. W dziesiątkę było dużo trudniej. Ruch był zdeterminowany, szukał goli po stałych fragmentach gry. Wskutek rzutów rożnych straciliśmy dwie bramki, a w konsekwencji punkty.

– Przystąpiliśmy do tego meczu mając świadomość, że Ruch tak naprawdę nie jest drużyną z ostatniego miejsca. Prędzej czy później z niego wyskoczy. Bo… to Ruch Chorzów. I już! Nie ma w ogóle o czym mówić. Gdyby nie te -5 punktów, to wiemy, gdzie już by był. Trzymam kciuki, bo mam stąd miłe wspomnienia. Jako drugi trener, z Dariuszem Fornalakiem, gościnnie graliśmy tu kilka meczów w ekstraklasie, gdy Polonia Bytom była osierocona i nie miała swojego obiektu. To były piękne chwile, ludzie wspaniale nas przyjmowali. Teraz podobne osoby przybijały dziś nam „piątki”, powspominaliśmy.

– W piłce raz się jest na wozie, raz pod wozem, ale piłka to przede wszystkim ludzie. Dlatego cieszy atmnosfera w Ruchu. Ona zawsze tu była. Czuje się śląski klimat. Bardzo cenię sobie to, że mogłem dziś na tym stadionie być. Liczyliśmy na punkty, nie udało się.

– Musimy podnieść szybko głowy. Wyjazdowe mecze uczą nas pokory, determinacji. Mam nadzieję, że w następnym spotkaniu o punkty, z GKS-em Tychy, powalczymy o punkty.

foto: Mirosław Szozda